- Co. On. Tu. Kurwa robi? - zwróciłem się brata.
- Nie wiem Louis, ja się tym zajmę. Zabierz Summer. -
mruknął i odszedł w ich stronę. Otworzyłem drzwi od mercedesa. Obie panie wsiadły. Summer z przodu, ja z Mercy z tyłu. Hazz miał prowadzić. Poprawiłem włosy dziewczynie czekając. Minęły może 2 minuty, a rozwścieczony Hazz wsiadł do auta.
Szepnął coś Summer, a ona kiwnęła głową.
- Czemu jesteś wściekły? - spytałem.
- Ja ? Nie nic. - ruszył. Pogadam z nim Sam na sam jak się zatrzymamy. Zayn nie jest
mile widziany i o tym wie. Summer gładziła jego dłoń spoczywającą na jej kolanie. Uspokaja go i pewnie to kazał
jej zrobić. Dojechaliśmy na miejsce. Summer zajęła się Mercy. - Co mu
powiedziałeś ?
- Louis nie dzisiaj.
- Pojechał z nią.
- Lottie jest tutaj.
- No i dobra. Dzięki.
- Zobaczymy czy jutro będziesz taki szczęśliwy. - odszedł do
swojej żony i zaprosił ją do tańca.
Co jest kurwa? Mój humor dzisiaj nie wróci. Wziąłem Mercy do tańca. Kilka par już tańczyło.
Mam nadzieje, ze jej nie podepcze sukni. Jakoś dałem rade. Zatańczyliśmy parę razy i usiedliśmy przy okrągłych
stołach. Gadała z Gemmą a ja bawiłem się jej włosami, pijąc sok. Mama Hazzy gadała z Summer. A mnie nadal dreczylo co sie
stało miedzy Harrym, a Zaynem. Patrzyłem na brata zastanawiając się. Rozmawia z Lottie, a po wyrazie jego twarzy stwierdzam, że
strzela jej kazanie i to.. zajebiste. Uśmiechnąłem się i wstałem. Wziąłem córkę ma ręce.
- Ale ty
ślicznie wyglądasz maluchu.
- Ty też tatusiu. - przytuliła się do mnie.
- Co robimy?
- Louiii ! Zostaw ją w spokoju niech się z dziećmi bawi, a
ty jeszcze ze mną nie tańczyłeś. - wesolutka Summer podeszła do mnie.
- No chodź - zatańczyliśmy. Zawsze poprawia mi humor, ale teraz ukrywa coś przede mną i
to mnie zajebiście wkurwia.
- Powiedz mi.
- OOoooo Odbijany ! -
uciekła do Nialla a ja dostałem Lellie.
- Hej.
- Hej Lou, świetnie wyglądasz.
- Dzięki, ty też.
- Cieszę się Waszym szczęściem.
- Dzięki. - Skończyła się piosenka, a Lell poleciała szukać Jamesa. Wyszedłem na dwór. Oparłem się o samochód paląc papierosa. Czemu nikt nie chce mi powiedzieć o co chodzi ? Czuję się jak debil. Nic nie wiem. Zobaczyłem przy wejściu do budynku Summer rozmawiającą przez
telefon. Teraz mi słońce nie uciekniesz.
Podszedłem do niej i objąłem jedną ręka. Skończyła
rozmawiać.
- Mów i mnie nie denerwuj.
- Dzwoniła moja koleżanka ze studiów, chciała się na piwo
umówić !
- A mnie to nie obchodzi co chciała. Summer kręcisz razem z
Harrym, więc mów. - poszliśmy do altanki.
- Ja Ci nic nie powiem.
- Proszę. To chodzi o Zayna, czyli też o moją siostrę. Nie
psuj mi tego dnia i powiedz. Inaczej spierdolę wszystko bo będę myślał nad tym
co mnie jutro czeka.
- Jak Ci powiem to stąd pójdziesz i go zabijesz.
- Zrobił jej dziecko.
- Gorzej. - uśmiechnęła się. Powiem Ci jutro.
- Nie, dzisiaj.
- Ale obiecaj, że zostaniesz do końca wesela i nie
spierdolisz Mercedes tego
- SUMMER. - Harry wparował do środka.
- Czekaj. Obiecuję. Ale proszę. - przytrzymałem ją.
- Powiesz mu i nie masz po co wracać do domu. - warknął
Styles.
- Harry - spojrzałem na niego. - CO to kurwa za tajemnica?!
Jako jej brat też mam prawo wiedzieć wiesz? Co może być gorszego od noszenia
bachora Malika?!
- Mam Ci spierdolić wesele ? Okej. - zabrał Summer torebkę i
podał mi jakąś kartkę. Otworzyłem ją i chyba przestałem oddychać. Zaproszenie
na ślub.
- No i? - popatrzyłem na nich oboje. Podarłem zaproszenie
opuszczając je na podłogę. - To jest tak wielka afera? - roześmiałem się.
- Lottie jest w 3 miesiącu ciąży i wyjeżdżają z Zaynem za
granicę. A na ślub zamierzałem iść dzięki.
- Aha. No cóż inteligencją nie grzeszy. Tylko czemu to
akurat moja siostra ma być dziwką. -Westchnąłem dramatycznie i wróciłem do
żony.
- Coś się stało kochanie ? - przytuliła się do mnie.
- E tam. Jakieś pierdoły. - pocałowałem ją we włosy. Jej
życie jej sprawa. Harry wrócił obejmując Summer w talii. Pokłócili się. Chwilę na nich patrzyłem i wróciłem wzrokiem do Mercedes. -
Co jemy?
- To. - wskazała jakąś sałatkę. Wziąłem widelec i jadłem z nią. Trzymałem ją za rękę i bawiłem się obrączką na jej palcu.Czas płynął swoim tempem. Nie myślałem o głupotach.
- Tata ! - zapłakana Miki podbiegła do mnie.
- Co się dzieje misiu .- wziąłem ją.
- Bo James powiedział, że weźmie ślub z Darcy, a .. a nie ze
mną.. - szlochała w moją marynarkę.
- Wiesz skarbie masz jeszcze czas do ślubu. A Tatuś zawsze
cie będzie kochał.
- Ale James przytula i całuje Darcy bo ona jest ode mnie
ładniejsza. - zaśmiałem się. Chciałbym mieć takie problemy.
- Jesteś najpiękniejszą czterolatką na tej sali.
- Bo tylko ja mam tu ctery lata ?
- Dobra. Ale Darcy ma pięć.
- I dlatego James ją kocha, a mnie nie ?
- Nie. Za uczucia się nie odpowiada ale na Boga to są
dzieci.
- Znajdź mi chłopaka.
-Może jak będziesz starsza.
- Tatku..- Dałem jej tort do buzi, a potem zabrała ją moja mama.
- Idziemy. - pociągnąłem Mercedes do auta.
- Gdzie ?
- Wsiadaj - otworzyłem drzwi. - Raz, raz.
A jak miałabyś kiedyś czas to zrobiłabyś mi podobny do tego,
który teraz jest ?
- Louis co ty.. - wsiadła do samochodu.
- Gdzie jedziesz ?
- Na lotnisko. - ściągnąłem marynarkę zostając tylko w
szarej koszulce.
- A dziecko ?!
- Mama.
- Po co na lotnisko ?
- Po samolot.
- Ale gdzie ?
- Wenecja.
- Romantycznie..
- No ba.
- W Twoim stylu. - pocałowała mnie w policzek.
- Weź bo się zarumienie.
- Lubię jak się rumienisz. - uśmiechnęła się.
- Chodź. - Zaparkowałem. Przerzuciłem ja delikatnie przez
ramię. Zaśmiała się tylko.
Poszliśmy do samolotu. Prywatnego. Auta nie mam ale samolot kupiłem. Only ja.
Dobra. Pożyczyłem. Długo nie lecieliśmy. W Wenecji mieliśmy jacht. Tak
pożyczone. Tak Harry'ego. No.. niech się gnojek do czegoś przyda. Wniosłem ją tam. Tu jest cieplej i śnieg nie pada. Opalić się raczej nie opalimy, ale odpocząc można.
- Dobra. Jesteśmy.
- Jak tu pięknie..
- Ale ty i tak Sto razy piękniejsza.
- Ty.. - pocałowała mnie długo. Oddałem pocałunek obejmując ją w talii. Już po ślubie ? To dobrze. Powoli rozpiąłem jej sukienkę. Wyszła z niej. Wziąłem ją na ręce i poszliśmy do środka.
Zamknąłem drzwi od sypialni, a Mercy siedziała na łóżku.
- Dobra to tak...- podszedłem do niej. -Masz mówić jak coś
nie tak.
- Zamknij się. - pociągnęła mnie za koszulkę i pocałowała. Westchnąłem i oddałem pocałunek. W tej bieliźnie...Nie no
nikt nie ma lepszej żony od mojej. Położyłem ją i nachyliłem nad nią ciągle ją całując. No Louis teraz rób tak żeby dobrze było. Wsunęła dłonie pod moją koszulkę.
Po chwili materiał wylądował na podłodze. Ściągnąłem jej
bieliznę. A ona pozbyła się moich spodni. Pocałowałem ją w usta. Zsunęła ze mnie bokserki. Tak dawno tego nie robiłem..
Założyłem zabezpieczenie i powoli w nią wszedłem. Całując ją powoli w nią wszedłem.
Poruszałem się wolno i ostrożnie. Ciągle się całowaliśmy.
- Lou szybciej.. - jęknęła wplątując palce w moje włosy. Odgarnąłem grzywkę z jej oczu i przyspieszyłem. Nasze przyspieszone oddechy krzyżowały się Oboje doszliśmy równo.
Położyłem się obok niej czując sie lepiej niż kiedykolwiek. Przyciągnąłem dziewczynę i pocałowałem w czoło. Fajnie było..
- Śpij mała.
- Kocham Cie skarbie..
- Ja ciebie tez Kocham. - musnąłem jej usta i zasnęliśmy.
Kiedy po dwóch tygodniach wróciliśmy do domu, byliśmy wypoczęci. Stęskniłem się
za Miki. Odebrałem ją od Stylesow
- Musiałam trzymać ją kilometr od Darcy bo by jej oczy o
Jamesa wydrapała. - mruknęła mi Summer.
- No co ci poradzę ? Ma prawo.
- No nie do końca. - dała mi torbę Miki - Aha, Hazz kazał
przekazać, że jutro o 9 masz być w jego gabinecie.
- Okay.
- Wujek. - Darcy zeszła na dół.
- Cześć mała.
- Co tam ? - stanęła przy Summer i wzięła ją za rękę
- Super. - cmoknąłem ja w czoło i poprawiłem Miki.
- A to fajnie. Widziałeś tatusia ?
- Nie widziałem.
- Szkoda.
- Nom. Cześć dziewczyny - wyszedłem. Musze pogadać z Miki bo w końcu dzieciaki nie będą chciały
sie z nią bawić. Posadziłem ją w aucie. - Mała nie możesz być zła na Darcy.
Będziesz mieć jeszcze lepszego chłopaka.
- A ja chce zabrać Darcy. Żeby ona nie miała.
uhuhhh Darcy jaka zaborcza :D uwielbiam to dziecko <3 a Louis taki romantyk się zrobił. uwielbiam wasze opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńhttp://forgiveniallhoran.blogspot.com/
Hahaha ta kłótnia o James'a xd Rozdział oczywiście boski *.* Mega słodki <3 Czekam z niecierpliwością na na next. Pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńhaha darcy xd
OdpowiedzUsuńBoskii..;**
OdpowiedzUsuńNienawidze Darcy. ..
OdpowiedzUsuńJak kto woli
UsuńTo jest dziwne XD
Usuńkłótnia o chłopaka haha Miki poczekaj jeszcze 12 lat haha
OdpowiedzUsuńrozdział PERFECT!!! *.*
<3<3>3 KOCHAM KOCHAM
OdpowiedzUsuńHahhaha kłótnia Miki i Darcy >>>>
OdpowiedzUsuńXDD czekam na nexta xx :)
Uuuh...jestem po stronie Miki, bo Darcy jest strasznie rozpuszczona.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
Tak kłótnia o James' a najważniejsza w rozdziale XD
UsuńJa też wolę Miki :p :D
UsuńKochane maluchy.
OdpowiedzUsuńA rozdział piękny.
Czekam nn.
Nienawidzę Miki... -,-
OdpowiedzUsuńTeam Darcy forever <3
wtf co wy macie to są tylko dzieci XD
UsuńGratuluje! Twój blog został nominowany do Liebster Awards :) Więcej informacji tutaj
OdpowiedzUsuńhttp://dna-fanfiction-zayn.blogspot.com/2014/08/liebster-awards.html
Życzę weny, dużo twórczości na blogu oraz pozdrawiam gorąco xx
super;)
OdpowiedzUsuńBoski *.*Mi brak słów. Kłótnia o Jamesa :DCzekam na nexta <3 Weny i buziaczki*-*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) zresztą jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńTeam Miki :D
Jest tyle fanów, że od razu bloga (oryginalnie ) założyć o Darcy i Miki ,które chcą zdobyć Jamesa XD