- O.. gratuluję. - poklepał mnie po plecach. - My szukamy imienia dla syna.
- Harry junior. Ja będę miał Thomasa Tomlinsona.
- Summi chce Fabiana, a ja chcę Bradleya.
- Fabian. Zdecydowanie Fabian.
- O. I jest 2:1 dla Summi.
- Haha. Ale ładne imię. Naprawdę.
- Dzięki. - Wyszedł a my zostaliśmy z małym. Trzy miesiące później myślałem ze zwariuje. Praca dom praca dom. Ciągle myślałem o Mercy Harry mi nie odpuszcza. Nie obchodzi go, czy jesteśmy rodziną czy nie, ale kiedy zaczął wydzierać się na biedną Sophię nie wytrzymałem.
- Weź ty się uspokój. Nerwice masz? To pij melisę. Ciągle chodzisz i się wyżywasz na wszystkich za nic.
- Upominanie mnie nie należy do Twoich obowiązków.
- To mnie zwolnij. - odparłem. - Do twoich na pewno nie należy darcie się.
- Wiesz.. to moja firma i robię w niej co mi się kurwa podoba ! - on serio ma nerwice.
- A ja myślałem, że leczenie pomogło.
- Jak twój 3 miesięczny syn wyląduje w szpitalu to porozmawiamy.
- To i tak cię nie usprawiedliwia. Sophia idź - odesłałem ją. - Co się stało?
- Zaczął się dusić w nocy. - przetarł twarz dłońmi. Posadziłem go na krześle i dałem szklankę wody. Wypił od razu. Oparłem się o stół z rekoma w kieszeniach.
- Wiesz, przykro mi. Nie można przewidzieć kiedy komu co się stanie.
- Nie wypowiadaj się bo nie masz pojęcia jakie to uczucie. Gdyby Twoja żona płakała w Twoją koszulę, że jej synek umrze to byś zrozumiał.
- Harry powiedziałem tylko, że ci współczuję więc nie skacz mi do gardła.
- Harry. - Zayn. - Alex prosił, żeby go do Ciebie przywieźć. Summer jest w szpitalu, z Fabianem wszystko będzie dobrze. Darcy zawiozę do Twojej mamy. - Już chwilę później Alex znalazł się w biurze. Wyszedłem i skończyłem pracę. Zrobiłem wszystko co miałem. Wróciłem do moich dziewczyn, ale dom był pusty. Miła niespodzianka. Otworzyłem piwo i włączyłem mecz. Serio żal mi tego małego. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Nie chciałbym tragedii. W końcu czemu on jest winny? To tylko malutkie dziecko. Jeszcze dwa dni i weekend. Ciekawe gdzie Mercy. Podszedłem do okna z telefonem i zadzwoniłem do niej.
- Halo ?
- Gdzie?
- Co ?
- Gdzie jesteście jak nie ma w was w domu.
- Byłam zapisać Mikaylę do przedszkola, a teraz jesteśmy na zakupach.
- To przyjadę.
- My już wracamy. Właśnie wsiadam do auta.
- To jedź ostrożnie. - mruknąłem. Odłożyłem telefon i zaraz usłyszałem huk. - Marley zabiję cię. - odwróciłem głowę, sprawdzając co tym razem zwalił. I tym razem byłem tak wkurwiony, że on z hukiem wyleciał do ogrodu. Zdjęcie ślubne moje i Mercy. To pies to wielkie bydle teraz. A taki mały był kurwa. Grr. Oprawiłem zdjęcie w nową ramkę i postawiłem wyżej. Przynajmniej Miki ma radochę. Skończyłem robić kolację i akurat przyjechały.
- Tata ! Gdzie mój pies ?! - Miki skrzyżowała ręce na piersi. Ma takie nawyki jak Mercy.
- Biega po ogrodzie. Trening, bo się spasł.
- On ? To powinieneś go poganiać. - otworzyła drzwi i wpuściła go do środka.
- Zabawne. Wypad - znów go tam wywaliłem. - Marley dzisiaj śpi na dworze za karę.
- Tata nie ! - znów go wpuściła i zaciągnęła na górę. Wypuściłem powietrze z ust. Nie cierpię tego psa.
Nie no.. lubię. Poszedłem do kuchni. Przytuliłem swoją żonę i pocałowałem w szyję.
- Co pieszczochu ? - wtuliła się we mnie.
- Stęskniłem się cały dzień - zamknąłem ją w ramionach.
- Ja też kochanie.. Jak w pracy ?
- Męcząco.
- Jak się czujesz? - włożyłem jej do ust kawałek pomidora. Nie moja wina, że ona ma jakąś fazę na ogórki i pomidory teraz.
- Dobrze, ale ten brzuch mi się średnio podoba.
- Co ty chcesz - ukucnąłem i pocałowałem jej brzuch.
- Jestem gruba. - wydęła dolną wargę.
- Jesteś idealna.
- Daj spokój. Będę marudzić jak ty na początku naszego związku.
- Ale ja byłem chory, a ty nie jesteś.
- Wiem kochanie..
- To teraz jemy.
- Idź po Miki.
- MIKAYLA NA DÓŁ.
- NIE ! - Poszedłem po nią, zniosłem i posadziłem na krześle.
- Nie chcę jeść.
- Musisz jeść.
- Mama mi kupiła frytki.
- To siedzisz i czekasz, aż my zjemy.
- Po co ?
- Bo tak jest grzecznie.
- A ja nie chcę z Tobą siedzieć ?
- A ja nie chce z tobą dyskutować. - Kopała w stół, ale przynajmniej się nie odzywała. Przysięgam, że chce mieć syna. Chyba przejdę się do Harry'ego i Summer. Ale nie, bo tam ten mnie rozszarpię. Za dużo Stylesów na razie. Posprzątałem i poszedłem pod prysznic. Było fajnie, tylko w nocy musiałem do pracy zapierdalać bo system padł. A jak już tam dotarłem to do domu wróciłem o 15. Nie żywy padłem na kanapę. Do tego poczułem psi oddech na twarzy.
- Ktoś ci zęby musi umyć stary.
- Marley chodź. - Mikayla ignorując mnie otworzyła sobie balkon i poszła z psem do ogrodu. To dziecko doprowadzi mnie do szału. Ale ja tez ją będę ignorował jak coś będzie chciała. O, a w sobotę pojechaliśmy do Doncaster. Rodzinne spotkanie czy cuś. Mikaylę ignorowałem. Dlaczego na rodzinnych spotkaniach Tomlinsonów są Stylesowie i MALIK ?! Nigdy od nich nie odpocznę. Nigdy. Siedziałem tam jak skazaniec, trzymając na kolanach Doris. Pierwszy raz widziałem dzieciaki Lottie. Ta, no miała bliźniaki. Nie pytałem nawet o imiona bo mnie to nie interesowało. Mercedes z nią rozmawiała, a Harry z Zaynem. Styles ty zdrajco. Kurwa BFF sobie znalazł. Wyszedłem na szluge, bo mnie szlag trafi.
- Gdzie idziesz ? - mały Alex poszedł za mną.
- Zapalić. - wziąłem go. Posadziłem na huśtawce, pilnując.
- A po co tak ? - spojrzał na papierosa.
- To uzależnienie. Będziesz starszy to zrozumiesz.
- Tata zawsze krzyczy na mamę jak ma dymiącego patyczka.
- I prawidłowo.
- A czemu nie lubisz wujka Zayna ?
- Nie wszystkich się lubi.
- A ja wszystkich lubię.
- To dobrze. - huśtałem go. Skończyłem palić i wróciliśmy. Zayn wyciągnął do niego rękę. Taki chuj. Wziąłem małego i usiadłem przy stole. Chciał ciastko to mu dałem. Sam piłem jakiś sok. Ile jeszcze...
- Alex chodź. - powiedział Harry. Gdzie kurwa ?! Zostaw mi go.
- Musi iść?
- Wracamy do Londynu. Zaraz będzie ciemno.
- Pa mały - pocałowałem go. Zaraz Stylesów nie było. Wziąłem z nich przykład. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy. Wreszcie spokój do tych niechcianych. Z Mikaylą nadal się do siebie nie odzywamy.
Właściwie to nie wiem o co poszło, ale ja dziecku nie ustąpię. Weszliśmy do domu. Wykąpałem ją.
Nadal bez słowa. Potem uśpiłem i sam poszedłem spać. Jutro ostatni dzień wolnego. Chyba już wolałem komisariat. Trochę mniej zarabiałem ale wiedziałem w co ręce włożyć.Westchnąłem.
*** 10 lat później ***
* Oczami Mikayli *
Mikayla |
Nigdy nie sądziłam, że w słoneczny dzień ulice mogą moknąć. Ale tak się stało. Tak stało się w chwili kiedy wujek Harry poinformował mnie i moją siostrę o tym, że rodzice nie żyją.. Usiadłam zszokowana na fotelu, próbując złapać oddech. Chyba w to nie wierzyłam.
- Nie prawda! - krzyknęła Louise. - Kłamiesz! - Łzy w jego oczach sprawiły, że nie mogłam mu nie wierzyć. Spodziewałam sie tego. Od tygodnia leżeli w szpitalu w stanie krytycznym.
- Co teraz? - spytałam.
- Zabieram Was do siebie.. - powiedział cicho. Popatrzyłyśmy na siebie i po prostu się przytuliłyśmy.
Wujek też nas objął. Boję się. Dobra...kłóciłam się z tatą, ale to był mój tata. A mama ? Louise ma dopiero 10 lat. Nie wiem co teraz. Straciliśmy ich oboje.
- Dziewczyny ja wiem, że jest Wam bardzo ciężko.. Mi też nie jest łatwo. To był mój brat. Jesteśmy rodziną. Spakujcie rzeczy. Zawsze możecie na mnie liczyć.
- Będziemy problemem wujku.
- Miki nie dyskutuj, proszę Cie. - Westchnęłam. Spakowałam nas.
Będzie ciężko.. ale tata chciałby żebyśmy dały rade.
Louise |
Koniec
Serdecznie dziękuję, za wszystkie wyświetlenia, komentarze i ciepłe słowa, które otrzymałyśmy podczas pisania Prisoners. Jak wiecie było to nasze pierwsze wspólne opowiadanie. Może troszeczkę niedopracowanie, chaotyczne, ale jak wiecie człowiek uczy się na błędach. Nie kończymy naszej współpracy, ba ! To nie koniec Prisoners. ;)
Piszemy już wspólnie drugą generację, która ( mam nadzieję pozytywnie ) Was zaskoczy. Miło było być Mercedes. Jeszcze raz dziękuję ! Kocham Was ;) / M. Horanson ( @NiallouJHoran )
Fajnie było być Louisem. Miał być taki jaki był. Natura romantyka w ogóle do niego nie pasowała i byłoby to sztuczne. Doczekaliscie się chyba jednej sceny lozkowej. Rekord w moich opowiadaniach ale i Moniki. Dziękujemy za komentarze. Wszystkie. Nawet te negatywne. Właśnie kończymy nasze pierwsze razem napisane opowiadanie. Znaczy miało ono koniec juz w czerwcu o ile pamiętam jak nie wcześniej. Stupid Game i Linia Życia Naszych Serc tez jest skończona. A dla was będzie niespodzianka w postaci Prisoners Druga generacja. / Skyfallgirl
Ja CHCIAŁAM WAS ZAPROSIĆ NA VANILLIE (TYM RAZEM NIE PISANE Z MONIĄ:*)