- Nie mam
pojęcia Lou. Chyba szła na górę. - Niall wzruszył rękami.
- Sama?! -
podskoczyłem.
- Chyba. Nie
wiem.
- Pogięło
was?! - pobiegłem jej szukać. Siedziała w
sypialni Harry'ego i tuliła się do jego bluzy.
- Hej
skarbie - usiadłem obok. - tatuś cię nie zostawił.
- Zostawił..
- pociągnęła noskiem.
- Nie,
pojechał z mamą do szpitala. Wiesz będziesz mieć braciszka. Znaczy już masz.
- Ale ja
chcę do taty.
- Poczekasz. - Wziąłem ją
na ręce i zszedłem na dół. Nie dała sobie zabrać bluzy swojego ojca. Zacząłem ją
usypiać. Udało mi się! Brawo Lou !
Spała mi na rękach. Genialny ja.
No wiem. Była bardzo spokojna.
Harry nie
wracał przez prawie całą noc. Przyjechał dopiero nad ranem.
- Gratuluję
- powiedziałem
- Dzięki.
- Moglibyśmy
porozmawiać?
- Louis..
Jestem wykończony. Przyjechałem tylko po dziecko i nasze rzeczy.
- Zostaw
małą. - odpowiedziałem. - Summer i tak musi być w szpitalu.
- Lou, ona
musi być ze mną.
- Też jest zmęczona.
Umiem się zając bratanicą.
- C..Tak
Louis, wiem, że jesteśmy jak bracia bla bla, ale serio daj mi ją bo jestem
zmęczony. Oparłem się
o ścianę.
- Anne
zabrała dzieci na plac zabaw.
- Jezu.. -
poszedł na górę i zaczął pakować rzeczy
- Przywiozę Ci ją potem.
- Co ty
chcesz od tego mojego dziecka ?! - widać, że się nie wyspał.
- Harry,
Darcy nie jest na tyle duża aby błąkała się po szpitalu. To nawet nie
higieniczne.
- Chcę żeby
była przy mnie.
- Więc ci ją
przywiozę jak muszę.
- Dzięki.
- Proszę.
- Coś
jeszcze ?
- Nie.
- Na pewno ?
Wyglądasz jakbyś chciał mi coś powiedzieć.
- Pogadamy
potem. - Wziął rzeczy
swoje i Summer i wyszedł. Westchnąłem
głęboko. To będzie życiowa rozmowa. Później zawiozłem mu córkę i wróciliśmy do
domu. Miki ciągle
spała. Ann chyba ją przekarmiła
Położyłem ja
do łóżeczka. Sam padłem na kanapę wykończony świętami. - Wszystko najlepszego
Lou. Za przed wczoraj.- mruknąłem do siebie. Nigdy mnie
jakoś te urodziny nie obchodziły, ale przykro, że nikt nie pamiętał. Nawet moja
mama. Własna matka. Dopiero 2
dni później doczekałem się życzeń. Super nie?
Ale nie ukazywałem żalu. To tylko urodziny.
- Jak tylko
stąd wyjdę to dam Ci prezent. Wybacz mi, przez małego o wszystkim zapomniałam.
- Summer tłumaczyła się już z 15 minut.
- Sunny nie
przejmuj się tym jasne? Ten mały jest prezentem. Ciesze się ze wszystko się
udało.
- Przytul. - Usiadłem
obok i ja objąłem. Pocałowałem Summer w czoło. W złym
momencie bo akurat weszła Mercedes, a zaraz za nią Harry. Nie chciałem
głupiej afery. Pocałowalem ja jeszcze w policzek i wstałem. - No a jak się
nazywa? - spytałem dziewczyny.
- Alex
Styles. - uśmiechnęła się.
- Dobrze ze
nie ma drugiego imienia.
- Dlaczego ?
- To masakra
jest potem. No nie ważne. Z punktu widzenia policji to błąd nadawania drugich
imion.
- Alex Louis
Styles.. - powiedział ze śmiechem Harry.
- Nie rób mu
tego stary.
- Za późno
- Poważnie
mowie. Możesz to jeszcze zmienić. Często zamiast pierwszego podaje się drugie. W sensie
urzędy się mylą.
- Ale on ma
być Alex Louis i koniec.
- Wariactwo.
- Czemu ?
- Śliczny
jest.
- Po mamusi.
- powiedziała Sunny pokazując nam język.
-No
przecież.
- Wiadomo.
Darcey ! - dziewczynka wskoczyła do niej i się przytuliła.
- Kiedy
wychodzisz ?
- Jutro !
- Super
- Gdzie Miki ? - spytał w końcu Harry. - Mam
coś dla niej.
- W łazience
- Mercy z nią przyszła. Hazz wziął
ją na ręce i coś jej dał.
- Dzięki
wujek - uśmiechnęła się szeroko.
- Nie ma za
co. - pocałował ją w czoło. Przytuliła
się do jego ramienia, a ja uśmiechnąłem.
- Co się głupio śmiejesz ? - Harry odwrócił się do nas.
- Bo to
słodkie.
- Jakie ?
Louis normalnie to byś rzygał tęczą
- Normalnie.
- wyszczerzyłem.
- A co jest
?
- Musimy
pogadać.
- O czym ?
- To ważne.
Więc jakbyś mógł - wskazałem na korytarz. Oddał Mikaylę Mercedes, pocałował Summer i Darcy, a ja teatralnie zerknąłem na
zegarek. Z godzinę mu
zejdzie. Wziąłem go za rękę i wyciągnąłem na korytarz. - Lepiej usiądź. - Usiadł i
skrzyżował ręce na piersi.
- Tak no
wiec...- pomasowałem ręką kark. - Od zawsze traktowaliśmy się jak bracia.
-
Wzruszające, dawaj dalej. - wywrócił oczami
- Tylko
proszę nie rób nic głupiego.
- Ok ?
- Jesteśmy
braćmi.
- Załapałem.
Też dziękuje za wszystko.
- Mówię serio. Mamy jednego ojca.
- Nie..
- Tak.
- Kłamiesz.
- Po co?
- Louis
nie.. - ukrył twarz w dłoniach. Usiadłem
obok.
- Co to zmienia?
- Na
przykład to, że już nie mam matki.
- Nie. -
wstał i poszedł do swojej żony. Poszedłem za
nim.
- Uspokój się. Bo to nie jej wina.
- Jej !
Kurwa jej jebana wina Louis.
- Nie jej. -
odpowiedziałem spokojnie. - W czym ty widzisz problem? Cały czas jest jak było.
Błędy z przeszłości Też jakieś popełniłeś.
- Okłamywała
mnie przez 26 lat.
- Nie miała
odwagi powiedzieć.
- Super.
- Nie
traktuj jej z góry.
- Nie
zamierzam mieć z nią kontaktu.
- Jesteś
idiotą. Głupim egoistą który myśli tylko o swojej dumie.
- Louis do
cholery.. Nie wiem kim jest mój ojciec, a ty masz do mnie jeszcze pretensje ?!
- tu ma rację.
- Uspokój się!
- podchodzę do niego. - Po co ci miała to mówić? Z Gemma mieliście opiekuna.
Jej ojca tworzyliście rodzinę.
- O właśnie.
Nawet prawdziwej siostry już nie mam..
-
Pierdolisz.
- Nic nie
zrozumiesz Louis.. Skończmy ten - do
sali weszła Ann z Gemmą. Wziąłem moją
rodzinę i wyszliśmy. Niech sam sobie układa życie.
- Tato ! -
Mikayla rzuciła mnie pluszakiem.
- Co? -
spojrzałem na nią.
- Chcę na
lody ! - chyba udzieliło się jej zachowanie od Stylesówny.
- W zimę?
Poważnie?
- Chcę i
koniec !
- Nie -
odpowiedziałem i wpiąłem ją do auta.
- Czemu ?
Tata ! - Popatrzyłem
na Mercy. Niech z nią dyskutuję, ja nie mam zamiaru. W domu
czekała na mnie niemiła niespodzianka. Czekał na nas kurator.
Oby to nie bylo nic powaznego czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńSuper <3 ale się dzieje :*
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie...
http://punk-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
dzieje się dzieje :D
OdpowiedzUsuńGenialne *.* Ooo kurator. Mam nadzieję że mała zostanie z nimi. Czekam z niecierpliwością na next. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńOMG <3 KOCHAM TO, CZEKAM NA NEXTA <3
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńBoskii..;**
OdpowiedzUsuńsuper;)
OdpowiedzUsuńboski *.*
OdpowiedzUsuńOby mała została z nimi
OdpowiedzUsuńJak to kurator? :o
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze z nimi zostanie :))
OdpowiedzUsuńCoekawe tez jak Hazz to pouklada z Anne :DDDD ♥♥♡♡♡♡♡
Czekam na next'a
u la la
OdpowiedzUsuńhaahahha.... nie do końca zrozumiałam o co chodzi z tymi braćmi ale jest śmiesznie, jak dla mnie xD A kurator.... będzie się działo XD
OdpowiedzUsuńnext
OdpowiedzUsuńAwawawa przeczytałam całe opowiadanie i z niecierpliwością czekam na next awww całe opowiadannie cudne *,* Boziuuuu kocham was za to ze poszecie takie cudne opowiadania ♥
OdpowiedzUsuńświetny cudo <#
OdpowiedzUsuń