15 lipca 2014

Rozdział 26

- To, że masz  29 lat i nie masz własnych dzieci. Harry ma 24 i ma dwójkę dzieci !
- Mam jedno. Wystarczy. Dziękuję. I jak chcesz porównywać mnie do Stylesa to możesz wyjść i do niego jechać.
- Co ty dziecka spłodzić nie umiesz ?
- Nie widzę problemu w tym że jest adoptowana.
- Ja dłużej nie wytrzymam. - wzięła torebkę i wyszła trzaskając drzwiami.
- Uff. - odetchnąłem .
- Dlaczego jesteś dla niej taki okropny ?
- To ona jest okropna. Jak się dowiedziała że mała jest adoptowana to nie chce na nią patrzeć. I najlepiej gdybym był Stylesem.
- Tatusiu dlaczego babcia mnie nie lubi ? - złapała mnie za nogawkę od spodni.
- Lubi skarbie tylko ma zły dzień.
- A nie kłamiesz ?
- Jasne że nie myszko. Chodz zjesz obiadek - wziąłem ją na ręce. Zjedlismy obiad. Ja tyle co córka. Spotkałem się z krzywym spojrzeniem Mercy, ale to zlałem. Uśpiłem malucha i pojechałem do chłopaków, bo kazali mi przyjechać na spotkanie.gangu. przy okazji wypłaciłem pieniądze aby iść dziś do kasyna. 
- Cześć - wszedłem do nich.
- Dzisiaj akcja. - Niall wyszczerzył się.
- No to świetnie. A na co to zaplanowaliście?
- Na kasyno.
- Po.co robicie akcje na kasyno?
- Po pieniądze Louis..
- Mają dobrą ochronę. Nie dacie rady.
- Mamy swoje wtyki. - mruknął Harry.
- Jak chcecie .
- Twoje zadanie polega na tym, że masz grać i kontrolować ręce rozgrywającego przy Twoim stoliku.
- Chwila, chwila. A kto powiedział że ja wracam do gangu.
- Ja. - powiedział Liam, a po nim powtórzyła reszta.
- Nie chcę...- mruknąłem pod nosem.
- Proszę.. - powiedział Horan i popatrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami Teraz to wyglądał jak dziecko któremu naprawdę zależy. - Jasne. Ale po akcji jadę gdzie indziej. - dużo kasyn w końcu jest.
- Okej. - Zebraliśmy się i pojechaliśmy. Wszystko zgodnie z planem. Przy okazji dowiedziałem się że.moja własna matka nocuje u Stylesów. Zawsze może sobie wymienić syna.
- Zołza jedna. Niedługo Darcy będzie jej babciu mówić.
- Co ty chcesz od tej mojej księżniczki. - mruknął na mnie.
- Nic nie chce. Cholera jasna. Chodzi mi oto że kurwa mój przyjaciel jest lepszy niż jej własny syn.
- To z nią pogadaj, ale nie z twoim klasycznym fochem tylko normalnie.
- Nie chcę mi się. Dziecka mi obrażać nie będzie.
- U nas cały czas płacze i zmoczyla Summi już 3 rękawy.
- To niech ryczy. Ciekawe z jakiego powodu skoro nic nie zrobiłem. Powiedziałem tylko że mi adoptowane nie przeszkadza i wyszła.
- Bo jej nic nie powiedziałeś.
- Tak? Ale gdy weszła i zobaczyła małą to się ucieszyła. Tylko jak już się okazało, że adoptowana to źle.
- Myślisz, że to jest dla niej łatwe ?
- A czemu przepraszam nie? Wnuczka to wnuczka.
- Jezu.. nie zrozumiesz.
- No to słucham. Przecież idealny Styles wie lepiej. Wytłumacz proszę. 
- Spierdalaj okej  ? Staram się pomóc.
- Dlatego mi to wytłumacz.
- To inne uczucie kiedy bierzesz na ręce swoje dziecko zaraz po urodzeniu. Wiesz, że jest całe Twoje.
- A co ma do tego moja matka?
- Tak samo czują babcie.
- Jasne - prychnąłem. - Trudno. Powiedz jej że innego wyjścia nie ma.
- Sam jej to powiedz.
- Muszę coś załatwić. Gratuluję udanej akcji. Masz - oddałem mu to co dał mi Niall ze zdobytej kasy.
- Mi to nie potrzebne. - wsiadł do swojego auta  i odjechał. Rzucilem blondynowi i też odjechalem. Naprawdę gang mnie nie jara. Robię bo chcą. Pojechałem do innego kasyna. Wygrana poprawiła mi humor. Zrezygnowany ruszyłem do Stylesów po matkę.
- Louis ? - zdziwiona Summi otworzyła mi drzwi.
- Hejo .
- WUJCIO ! - mała torpeda wparowała do przedpokoju.
- Skarbie. - Wyciągnęła rączki i czekała aż ją podniosę. Wziąłem ją na ręce i poszedłem do salonu. Harry rozmawiał z moją mamą.
- Wiem nowy syn lepszy.
- Przestań do cholery. - mruknęła Summer zabierając ode mnie Darcy. Stylesowie się ulotnili. Stałem czekając aż powie w czym ma problem. Ale ona milczała.
- Wychodzisz, straszysz moje dziecko, teraz płaczesz. Może się dowiem czemu odstawiasz przedstawienie?
- Po co przyjechałeś skoro i tak masz w dupie mnie i swoje siostry ? Jutro wracam do domu, nie martw się.
- Słuchaj - poszedłem do niej wściekły. - nigdy kurwa nigdy nie miałem w dupie swoich sióstr. Ciebie też nie. Ale zauważ że to ty masz w dupie moją rodzinę.
- Bo nic mi o niej nie powiedziałeś ?
- Nie miałem czasu. Dużo problemów.
- Przestań Louis.
- To akurat prawda.
- Każdy ma czas, tylko nie Ty ?
- Bo ja miałem sprawy wszystkich dookoła. Jezu czy to ważne? Już wiesz.
- Wyobraż sobie, że Miki nie powiedziała Ci o tym, że ma dziecko.
- Miki jest u nas od niecałego miesiąca. Miałem czas.
- Za co jesteś na mnie zły ?
- Za nic, to ty jesteś.
- Louis nie traktujesz mnie jak matki.
- Traktuję
- Nie wygląda. - Przytuliłem ją po prostu. Popłakała się.
- Ciii.
- Ona jest Twoją żoną ?
- Nie. Mówiłem. Dziewczyną.
- Ładna.
- Wiem. Zabrałem ją do domu 30 minut później. Mikayla spała, kobiety rozmawiały, a ja liczyłem dzisiejszą wygraną w gabinecie. Niezła suma. Schowałem pieniądze, poszedłem pod prysznic i położyłem się do łóżka.
Przyszła Mercy Też się położyła obok. Przewróciłem się na klatkę wtulając twarz w poduszkę.
Wywróciłem oczami i przyciągnąłem ją do siebie. Nie chciałem się już kłócić. Zasnęliśmy przytuleni do siebie.

Polecam :

http://feeling-louistomlinson.blogspot.com/

http://dirty-love-harry.blogspot.com/

http://psychic-fanfiction-harry.blogspot.com/

I zapraszam na pierwszy rozdział mojego nowego bloga http://insomnia-zaynmalik.blogspot.com/

/ Horanowa.:)

14 komentarzy:

  1. dobrze ze sie z matka pogodzil :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3 Kocham Cię :*
    Zapraszam do mnie...
    http://punk-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
    http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. czemu tak malo chwil z mercy.i louisem

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech będzie coś, że biologiczny ojciec dziewczynki to ktoś tam ktoś:D ogólnie to bardzo mi się podoba z reszta jak zawsze

    louistomlinson-bad.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział :) zapraszam do mnie
    http://wherever--you--are.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń