- To, że
masz 29 lat i nie masz własnych dzieci.
Harry ma 24 i ma dwójkę dzieci !
- Mam jedno.
Wystarczy. Dziękuję. I jak chcesz porównywać mnie do Stylesa to możesz wyjść i
do niego jechać.
- Co ty
dziecka spłodzić nie umiesz ?
- Nie widzę
problemu w tym że jest adoptowana.
- Ja dłużej
nie wytrzymam. - wzięła torebkę i wyszła trzaskając drzwiami.
- Uff. -
odetchnąłem .
- Dlaczego
jesteś dla niej taki okropny ?
- To ona
jest okropna. Jak się dowiedziała że mała jest adoptowana to nie chce na nią
patrzeć. I najlepiej gdybym był Stylesem.
- Tatusiu
dlaczego babcia mnie nie lubi ? - złapała mnie za nogawkę od spodni.
- Lubi
skarbie tylko ma zły dzień.
- A nie
kłamiesz ?
- Jasne że
nie myszko. Chodz zjesz obiadek - wziąłem ją na ręce. Zjedlismy obiad. Ja tyle
co córka. Spotkałem
się z krzywym spojrzeniem Mercy, ale to zlałem. Uśpiłem
malucha i pojechałem do chłopaków, bo kazali mi przyjechać na spotkanie.gangu.
przy okazji wypłaciłem pieniądze aby iść dziś do kasyna.
- Cześć - wszedłem do
nich.
- Dzisiaj
akcja. - Niall wyszczerzył się.
- No to
świetnie. A na co to zaplanowaliście?
- Na kasyno.
- Po.co
robicie akcje na kasyno?
- Po
pieniądze Louis..
- Mają dobrą
ochronę. Nie dacie rady.
- Mamy swoje
wtyki. - mruknął Harry.
- Jak
chcecie .
- Twoje
zadanie polega na tym, że masz grać i kontrolować ręce rozgrywającego przy
Twoim stoliku.
- Chwila,
chwila. A kto powiedział że ja wracam do gangu.
- Ja. -
powiedział Liam, a po nim powtórzyła reszta.
- Nie chcę...-
mruknąłem pod nosem.
- Proszę.. -
powiedział Horan i popatrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami Teraz to
wyglądał jak dziecko któremu naprawdę zależy. - Jasne. Ale po akcji jadę gdzie
indziej. - dużo kasyn w końcu jest.
- Okej. - Zebraliśmy
się i pojechaliśmy. Wszystko zgodnie z planem. Przy okazji dowiedziałem się
że.moja własna matka nocuje u Stylesów. Zawsze może
sobie wymienić syna.
- Zołza
jedna. Niedługo Darcy będzie jej babciu mówić.
- Co ty
chcesz od tej mojej księżniczki. - mruknął na mnie.
- Nic nie
chce. Cholera jasna. Chodzi mi oto że kurwa mój przyjaciel jest lepszy niż jej
własny syn.
- To z nią
pogadaj, ale nie z twoim klasycznym fochem tylko normalnie.
- Nie chcę
mi się. Dziecka mi obrażać nie będzie.
- U nas cały
czas płacze i zmoczyla Summi już 3 rękawy.
- To niech
ryczy. Ciekawe z jakiego powodu skoro nic nie zrobiłem. Powiedziałem tylko że
mi adoptowane nie przeszkadza i wyszła.
- Bo jej nic
nie powiedziałeś.
- Tak? Ale
gdy weszła i zobaczyła małą to się ucieszyła. Tylko jak już się okazało, że
adoptowana to źle.
- Myślisz,
że to jest dla niej łatwe ?
- A czemu
przepraszam nie? Wnuczka to wnuczka.
- Jezu.. nie
zrozumiesz.
- No to
słucham. Przecież idealny Styles wie lepiej. Wytłumacz proszę.
- Spierdalaj
okej ? Staram się pomóc.
- Dlatego mi
to wytłumacz.
- To inne
uczucie kiedy bierzesz na ręce swoje dziecko zaraz po urodzeniu. Wiesz, że jest
całe Twoje.
- A co ma do
tego moja matka?
- Tak samo
czują babcie.
- Jasne -
prychnąłem. - Trudno. Powiedz jej że innego wyjścia nie ma.
- Sam jej to
powiedz.
- Muszę coś
załatwić. Gratuluję udanej akcji. Masz - oddałem mu to co dał mi Niall ze
zdobytej kasy.
- Mi to nie
potrzebne. - wsiadł do swojego auta i
odjechał. Rzucilem
blondynowi i też odjechalem. Naprawdę gang mnie nie jara. Robię bo chcą.
Pojechałem do innego kasyna. Wygrana poprawiła mi humor. Zrezygnowany ruszyłem
do Stylesów po matkę.
- Louis ? -
zdziwiona Summi otworzyła mi drzwi.
- Hejo .
- WUJCIO ! -
mała torpeda wparowała do przedpokoju.
- Skarbie. - Wyciągnęła
rączki i czekała aż ją podniosę. Wziąłem ją
na ręce i poszedłem do salonu. Harry
rozmawiał z moją mamą.
- Wiem nowy
syn lepszy.
- Przestań
do cholery. - mruknęła Summer zabierając ode mnie Darcy. Stylesowie
się ulotnili. Stałem czekając aż powie w czym ma problem. Ale ona
milczała.
-
Wychodzisz, straszysz moje dziecko, teraz płaczesz. Może się dowiem czemu
odstawiasz przedstawienie?
- Po co
przyjechałeś skoro i tak masz w dupie mnie i swoje siostry ? Jutro wracam do
domu, nie martw się.
- Słuchaj -
poszedłem do niej wściekły. - nigdy kurwa nigdy nie miałem w dupie swoich
sióstr. Ciebie też nie. Ale zauważ że to ty masz w dupie moją rodzinę.
- Bo nic mi
o niej nie powiedziałeś ?
- Nie miałem
czasu. Dużo problemów.
- Przestań
Louis.
- To akurat
prawda.
- Każdy ma
czas, tylko nie Ty ?
- Wyobraż
sobie, że Miki nie powiedziała Ci o tym, że ma dziecko.
- Miki jest
u nas od niecałego miesiąca. Miałem czas.
- Za co
jesteś na mnie zły ?
- Za nic, to
ty jesteś.
- Louis nie
traktujesz mnie jak matki.
- Traktuję
- Nie
wygląda. - Przytuliłem
ją po prostu. Popłakała
się.
- Ciii.
- Ona jest
Twoją żoną ?
- Nie.
Mówiłem. Dziewczyną.
- Ładna.
- Wiem. Zabrałem ją
do domu 30 minut później. Mikayla
spała, kobiety rozmawiały, a ja liczyłem dzisiejszą wygraną w gabinecie. Niezła suma. Schowałem
pieniądze, poszedłem pod prysznic i położyłem się do łóżka.
Przyszła
Mercy Też się
położyła obok. Przewróciłem się na klatkę wtulając twarz w poduszkę.
Wywróciłem
oczami i przyciągnąłem ją do siebie. Nie chciałem
się już kłócić. Zasnęliśmy przytuleni do siebie.
http://feeling-louistomlinson.blogspot.com/
http://dirty-love-harry.blogspot.com/
http://psychic-fanfiction-harry.blogspot.com/
I zapraszam na pierwszy rozdział mojego nowego bloga http://insomnia-zaynmalik.blogspot.com/
/ Horanowa.:)
awwww
OdpowiedzUsuńBoskie *.* Uwielbiam to ;*
OdpowiedzUsuńCudny <3
OdpowiedzUsuńdobrze ze sie z matka pogodzil :)
OdpowiedzUsuńSuper <3 Kocham Cię :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie...
http://punk-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
Boskii <3
OdpowiedzUsuńIdealny
OdpowiedzUsuńsuper;)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńczemu tak malo chwil z mercy.i louisem
OdpowiedzUsuńNiech będzie coś, że biologiczny ojciec dziewczynki to ktoś tam ktoś:D ogólnie to bardzo mi się podoba z reszta jak zawsze
OdpowiedzUsuńlouistomlinson-bad.blogspot.com
świetny rozdział :) zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://wherever--you--are.blogspot.com/