- Louuiii -
Nialler wlazł do mojego domu.
- Czego
dusza potrzebuje ?
- Cześć
wujku. - mały James Horan we własnej osobie.
- No hej.
- Zajmiesz
się nim ? Ja mam troche rzeczy na głowie, a przecież dziewczyny na aerobik idą.
- Jasne.
- Dzięki
bardzo.
- Nie ma
sprawy.
- Bądź
grzeczny James. A no i Hazz podrzuci Darcey. - uciekł. Kurwa no.
- No to
ten... - James jest
dzieckiem, któremu nic nie trzeba. Wziął sobie zabawkę i sam się bawił. Tak
samo Miki. Poczekamy na Stylesa. Jestem pewny
ze tutaj będę musiał się bardziej
postarać. O dziwo nie.
Wziąłem ich
do salonu. Rysowaliśmy. Darcy
malowała coś ze spuszczoną głową.
- Co jest
smyku?
- Nic
wujcio. Cemu ?
- Taka
smutna jesteś - przytuliłem ja.
- Nie
jestem.
- No dobrze.
- Tatuś
powiedział, żebym była bardzo grzeczna.
- Jesteś
grzeczna.
- No, ale on
powiedział, że ty nie jesteś moim tatusiem i, żebym Ci nie przeszkadzała.
- Oj
skarbie. Zawsze jesteś grzeczna - Przytuliła
się do mnie mocno Pocałowałem
ją w czoło.
- Wiesz, że
kocham tatka ?
- Wiem.
- Tato. -
Mikayla spojrzała na mnie z zazdrością
- Słucham ?
- ją też przytuliłem Darcy
uciekła do Jamesa. Przyznam, że 4 letnie dzieci w air maxach wyglądają
conajmniej głupio. Horan. Kolejny które wychowuje dziecko na pieniądzach . Nie
wypowiadam się na ten temat. Pocałowałem córkę w czoło. Mój mały skarb.
- James jest
fajny. - szepnęła Miki. Mhm. Jeszcze wojny o Jamesa brakowało.
- Tylko się
nie pobicie.
- Czemu
Darcy ma wszystko co chce ?
- Bo jest
tak wychowywana. Nie zaczynaj takiej rozmowy jakby Ci czegoś brakowało. O
cholera - wstałem szybko. Prezenty na święta.
- Co tatusiu
?
- Nie nic.
- Kocham
Cie.
- Ja ciebie
też. -Pobiegła się
bawić Następnego dnia
poszliśmy kupować prezenty. Miki nie
bardzo wiedziała co się dzieje. Biedactwo pewnie nigdy nie miało prawdziwych
świąt
- Będzie
choinka. - Powiedziałem.
- A co to ?
- Takie
drzewo - pokazałem.
- A. Fajne.
- I
prezenty.
- Louis
zobacz. - Mercy pokazała mi malutkie air maxy.
- Nie.
- No czemu ?
Śliczne są.
- Każdy je
ma. Nuda. Idziemy dalej.
- A te ? -
pokazała mi Jordany.
- Jordany..
- zrobiła oczy szczeniaka. w sumie Stylesówna Jordanów nie ma.
- Dlatego ze
to święta.
- Kocham
Cie.
- Ja ciebie
też. - Moja mała.
Zapłaciłem za te kurewsko drogie buty i wyszlismy z centrum. Wszystko mam.
Moje konto
maleje. Ech. Wróciliśmy do domu. Miki szybko
usnęła, a ja poszedłem na długą kąpiel. Wziąłem
telefon później i zadzwoniłem do matki. Powiadomiłem,
że będziemy na święta. Ucieszyła
się. No to dobrze. Następnego
dnia pakowaliśmy się do wyjazdu. Przerwał mi dzwonek do drzwi.
- Tak? - Otworzyłem.
- Wujcio ! -
mała Darcy przebrana za śnieżynkę wisiała na rękach Harry'ego.
- Cześć.
Wchodźcie. - Jest i Summi
grubasek. Weszli do salonu i usiedli.
- Chodź
Darcy - wziąłem Darcey i zanioslem do choinki. Kucnąłem biorąc jedno z pudełek.
- A ja mam
coś dla wujcia.. - machała słodko nóżkami.
- Co
takiego?- zaśmiałem się podając jej zabawki.
- Dziękuję
wujcio. Zobac - podbiegła do mnie z pudełkiem. Otworzyłem jej i zobaczyłem
misia z jej i moim zdjęciem.
- Jezu jakie
śliczne. Dziękuję - podrzuciłem ja.
- Sama
wymyśliła. - powiedziała Summer. Grubasek źle wyglada. Mały daje jej pewnie
popalić
- To dziecko
jest inteligentne, ładne, słodkie i
grzeczne po mamie.
- Nastepne
jest po Harrym. - mruknęła trzymając się za brzuch.
- To
współczuję - pocałowalem jej policzek. Musi wytrzymać. Jest
silniejsza niż jakakolwiek laska, którą znam. Stylesom tez
dałem prezenty. Oni
oczywiście wszystko z rozmachem
- Więcej się
nie dało.
- Daj
spokój. Stać nas.
- Ehem.
- Jakie
plany na Święta ?
- Doncaster-
mruknąłem.
- O prosze..
- zaśmiał się.
- Tsaa..
- My Holmes
Chapel
- To lepiej.
- Ann
zaprasza Was na drugi dzień świąt.
- Jak mnie
matka wypuści.
- Powiedz,
ze do Ann to puści.
- Dobra.
Mercy chodź tu !
- Co tam Lou
? O hej.. - stanęła przy moim boku
- No hej.
- Będziemy
się zbierać. Grubasek musi się położyć
- Ojej.
Biedna Sunny.
- Nawet mi
nie mów Lou. - razem z Harrym odprowadziłem ją do samochodu.
- Trzymajcie
się. Jedz ostrożnie.
- Wesołych
świąt
- Nawzajem.
- Dzieki. -
odjechał. Darcy pomachała mi z tylnego siedzenia. Odwzajemniłem gest. Zabrałem rodzinę do auta.
- Gdzie
jedziemy tatuś ?
- Do babci.
- Fajnie. - Uśmiechnąłem się. Ruszyłem do Doncaster. Mercy była
taka podekscytowana. Miałem dobry
humor. To ich sprawa.
- Tata zobac
!
- Co
takiego?
- Żyrafa
- Co ?!
- Na
rysunku.
- Jezu..
- Co ?
- Nie strasz
- Kocham Cie
tatku
- A ja
ciebie.
- Nudzę się tatku.
- Zaraz
dojedziemy.
- Ok. - Zaparkowałem
pod domem w Doncaster. Miki czekała
aż wezmę ją na ręce. Weszliśmy do środka.
Od razu
zleciały się moje siostry.
- Cześć
młode.
- Louis tak
dawno Cie nie było ! - Fizzy tuliła się do mnie.
- No trochę.
Ale jestem.
- Ciesze się
! Tęskniłam !
- Poznaj
Mercedes i Miki.
- Jestem
Fizzy.. - Przytuliła się do Mercy.
-Mercy.
- A to na
100% nie jest Twoje dziecko. Ty byś takiego ładnego nie zrobił.
- Dzięki...
- Przecież
żartuje. Śliczna jest.
- Ale racje
masz.
- Hm ?
- No racje.
- Ale z czym
?
- Z tym
pierwszym - wywróciłem oczami.
- To ładnie
z Twojej strony. - Poszedłem po
prezenty i je przyniosłem. Miki
siedziała na kolanach mojej mamy.
Czytasz - komentuj :)
Super rozdział jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ^^
OdpowiedzUsuńKocham, kocham i jeszcze raz kocham to ff. Twój styl pisania jest świetny. Tekst czyta się łatwo i przyjemnie. Życzę weny i miłego dnia. x
OdpowiedzUsuńsuper;)
OdpowiedzUsuń♡ :D
OdpowiedzUsuńOoo małam na kolanach mamusi xd może pokovha małą ja Lou :D
OdpowiedzUsuńKocham, wielbie, uwielbiam i co tylko się da xd. Czekam z niecierpliwością na next. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńpiekny rozdzial :( <3
OdpowiedzUsuńTa, po chuju, a ta ":(", żeby wyszło, że jesteś słodka? Nie, nie jesteś kurwa!
UsuńUspokoj się dobrze? Obrażaj swoją matkę.
UsuńNie obraziłam jej...
UsuńŚliczny
OdpowiedzUsuńŚwietny :*
OdpowiedzUsuńBoski jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńCiekawe co się wydarzy:)
OdpowiedzUsuńlouistomlinson-bad.blogspot.com
świetne
OdpowiedzUsuńto opowiadanie robi się już nudne
OdpowiedzUsuńWcale nie...
UsuńA rozdział jest super
nie chcesz to nie czytaj nikt ci nie karze
awww ♡
OdpowiedzUsuńZajebiaszczy <3
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, co nie podoba mi się w tym blogu; rozdziały są dziwnie pisane tzn. słowa nie są po kolei, są raczej wieśniacko i to mnie niesamowicie irytuje.
OdpowiedzUsuńJest strasznie mało opisów, czasami można się pogubić, co bohaterowie robią w danej chwili, bo zmienia się to tak nagle, że nic nie wiadomo.
Czasem nie wiadomo, kto co mówi.
Rozdziały są pisane trochę mechanicznie.
Fabuła sama w sobie jest fajna, tylko nie podoba mi się to, że Mercedes nie daje dojść mu do siebie. Są ze sobą długo, dali rade zaadoptować dziecko, ale ona nie chce z nim uprawiać seksu. Ogółem wkurza mnie ona. Ale Louis bardziej, jest wredny dla wszystkich, a dla Harry'ego okropny. Hazz po prostu chce, żeby jego córka miała jak najlepiej i kupuje jej wszystko, a Louis woli wydać pieniądze w kasynie.
@crazyxstyles
kocham i zapraszam do mnie http://niemyslpotemzaluj.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń