1 czerwca 2014

Rozdział 18

- Tak. Załatwiałem zaległe sprawy.
- Jakie ? Czemu mi nic nie powiedziałeś ?
- Myślałem, że śpisz. Oj stare sprawy. Muszę dzisiaj jechać do chłopaków. Trzymaj - podałem jej kartę. - Zawiozę cię do centrum. Przyjadę za dwie godziny.
- Umm.. No dobrze.
- No chodź. - Założyła sweterek i wyszliśmy. Zawiozłem ją do centrum i pojechałem na spotkanie.
Drzwi otworzyła mi Summer.
- Hej.
- Hej. - uciekła szybko w głąb domu.
- Już tak nie spierdalaj. Widzę, że pobita jesteś.
- Oparła się o drzwi od kuchni i spojrzała na mnie zapłakana. Rozłożyłem ręce i ją przytuliłem.  Przykro mi.
- Summer idź do kuchni. - usłyszałem głos Harry'ego gdzieś za moimi plecami, a dziewczyna zadrżała.
- Idź, bo jeszcze mocniej dostaniesz. I zamerdaj ogonem. Hał - wywróciłem oczami i poszedłem do chłopaków. Usłyszałem jeszcze krzyk Harry'ego, a potem taki charakterystyczny plask.
- Brawo, mocniej bo za słabo - odezwał się Niall chłodno.
- Jak mu nie spierdoli to uznam że pojebana jest. Nie, ona jest pojebana ciągle z nim będąc - mruknąłem. Loczek wrócił do pokoju trzymając się za policzek.
- Wooow - zagwizdałem. - Brawo Summer, wujek Lou jest z ciebie dumny! - W odpowiedzi usłyszałem trzask drzwi.
- To teraz przejdźmy do pracy - rozłożyłem plany.
- Tatuś.. - Darcy. Wyciągnął po nią ręce i mocno ja przytulił.  Oparłem głowę na ręce i czekałem, aż przedstawienie się skończy. Drama. Kłótnia małżeńska. Dramatyczna muzyka. Trzask drzwi. Muzyka zmienia się na zamarzającą krew w żyłach, a potem córka wpada w ramiona ojca.
Przypatrywałem się małej dziewczynce. Albo mam kurwa zwidy, albo ona ma siniaka na rączce.
- Co jej się stało?
- Co ? - Harry spojrzał na mnie jak na debila.
- W rękę. Wczoraj nie miała.
- Pewnie w nocy przywaliła w coś. Nawet  nie zauważyłem.
- Spoko - pokazywałem chłopakom co, gdzie i jak. - Mam nadzieję, że sobie poradzicie. Dobra, muszę jechać. W drzwiach minąłem się z Summer.  Wsiadłem do auta i odjechałem. Muszę coś zrobić z Harrym. Odebrałem Mercy z centrum
- Jak było?
- Jak to w centrum.
- Wsadzę go do ośrodka..no naprawdę.
- Co ? Co się stało?
- Harry lubi bić kobiety.
- Co ?! Uderzył Summer ?!
- Bo to raz.
- Tak mi przykro..
- Mi też.
- Możesz jej jakoś pomóc ?
- Spróbuję. - Pogłaskała mnie po ramieniu. Weszliśmy do domu. Wieczorem przygotowałem Mercy kąpiel . Sam usiadłem przed telewizorem. 22.00 Oglądałem mecz. Chcę do kasyna ! Tak mnie strasznie ciągnęło... Może jak ona zaśnie.
- Louis idziesz do łóżka ? - stanęła przede mną w piżamce w pandy.
- Tak, chodź - poszliśmy się położyć. Położyła się na mnie skutecznie unieruchamiając mnie.
- Śpij...
- A Ty ?
- Też. - Wtuliła się we mnie
- Będzie ci wygodnie tak?
- Najwygodniej.
- Jak chcesz. - Pocałowała mnie w policzek i powoli zasypiała. Bawiłem się leniwie jej włosami. Pocałowałem jej czoło i wstałem ubierając się.
- Louis. - jęknęła cicho.
- Tak?
- Gdzie idziesz ?
- Śpij mała
- Powiedz gdzie idziesz ? - usiadła na łóżku.
- Naprawić auto.
- W nocy ?
- Tak.
- Bo ?
- Bo jest zepsute.
- I musisz naprawiać je w środku nocy ?
- Tak, bo w dzień nie mam czasu.
- To ja pojadę z Tobą. - kurwa mać.
- Ja nigdzie nie jadę. Śpij - poszedłem do garażu no i coś naprawiałem. Zobaczyłem ją opartą o drzwi garażu.  Zignorowałem ją.
- Jedź już do niej. Nie musisz udawać. - i poszła. Stałem jak wryty. Poszedłem za nią.
- Do..co? Do jakiej jej?
- To ty mi powiedz.
- Ja do nikogo nie jadę - zacząłem się śmiać. - Ty myślisz, że ja mam kochankę? Czy coś ? - nie mogłem się uspokoić tak mnie rozbawiła. Wziąłem głęboki  wdech. – Nie, nie mam.
- Super.
- To o co ci chodzi? - założyłem ręce na klatkę.
- Idź.
- No ale gdzie kurwa
- Tam gdzie chciałeś iść. Bo jak na mój gust dobrego samochodu się nie naprawia.
- Ma rozładowany akumulator i na wyścig się nie nadaje.
- Jaki wyścig ?!
- No wyścigi.
- Coś jeszcze ?
- Ale co?
- Wyścigi i co jeszcze ?
- No nic.
- Jasne. - prychnęła. Wzruszyłem ramionami nie wiedząc o co tej kobiecie chodzi. Wszystko zawsze nie tak. Wróciłem do garażu. Podłączyłem akumulator, który spokojnie się ładował. Zająłem się ulepszaniem.
Pewnie powinienem teraz z nią siedzieć, przytulać ją i przepraszać. Nie jestem taki.
Nie umiem też być romantyczny. Robiłbym to na siłę. Dokręciłem jeszcze kilka śrub.
Usiadłem w ogrodzie z talią kart. Tasowałem je paląc szluga. Nie szkodzi, ze jest środek nocy.
Nie chciało mi się wchodzić do domu. Położyłem się na ławce i zasnąłem. Nie wyspałem się. Obudził mnie deszcz. Mój kochany Londyn.Poszedłem pod prysznic, a w sypialni jeszcze spała Mercy. Wyjąłem z szafy jeansy i koszulkę. Ta. Oryginalny styl, ale nie jestem tak wspaniały jak Styles.
Ubrałem to na siebie i zszedłem na dół. Chyba muszę się podlizać pani drażliwej. Zrobiłem jej śniadanie. Wystawne, żeby nie było. Za kanapki by mnie pogoniła. Jest i moja księżniczka.
- Cześć. Siadaj, jedz. Proszę.- podałem jej wszystko.
- Podlizujesz się.  ?
- Nie mam powodu.
- Dobrze wiesz, że jestem na Ciebie zła
- No cóż. Szkoda że nie znam powodu no ale dobra. Smacznego- poszedłem do kuchni.
Przyszła do mnie i się przytuliła. Jak nie wiele trzeba. Pocałowałem ją we włosy.
- Chcę, żebyś spał ze mną, a nie znikał
- Dobrze. Ławki są nie wygodne.
- I chce wiedzieć gdzie chodzisz.
- Nigdzie nie chodzę. W ogrodzie byłem.
- Nie mówię o dzisiejszej nocy.
- Dobra.
- Chodź jeść.
- Śniadanie jest dla ciebie.
- Nie zjem wszystkiego sama
- To zjesz tyle ile możesz.
- A ty nie jadłeś.
- Oj tam ja.
- Louis proszę, żebyś zjadł.
- Dobra, zjem w drodze - chwyciłem jabłko i marynarkę
- Gdzie jedziesz ?
- No Summer kazałaś mi pomóc.
- Aa.. Okej.
- Kocham cię - pocałowałem ją i wyszedłem.
Pojechałem do jebanego domu jebanych Stylesów. Dopiero z więzienia wyszedłem, a już mnie irytowali. Jak nie rozwód to bicie. Jak nie bicie to Bóg wie co jeszcze. Drzwi otworzył mi bokser.
- Hi, hey, hello. - ominąłem go i wziąłem na ręce Darcy.
- Wujcio !  - przytuliła się do mnie.
- No hej. Powiedz mi słonce gdzie mama.
- Tu ! - pokazała paluszkiem na kuchnię.
- Dziękuję. Leć się baw - poszedłem do pomieszczenia i zamknąłem drzwi na klucz. - Hej Summer.
- Hej Louis. - szykowała jedzenie.
- Wszystko dobrze? Jak zdrowie?
- Normalnie, a jak ma być ?
- Z grzeczności pytam. Wczoraj mi ryczałaś, że pobita jesteś.
- Trzeba twardym być.. - spojrzała na mnie.. uuu ale limo.
- uuu chyba mu wjebie - usiadłem. - Robisz za ścianę czy za worek? Na żonę nie wyglądasz.
- Jestem jego żoną.
- No chyba w bajce. - To jest tak Summer chcę seksu. Summer idzie do niego. Summer masz zrobić to, Summer to robi. Coś mi się nie podoba a no to ci wpierdole.
- Po co przyszedłeś Louis ?
- Pomyślałem sobie że jesteś mądra i zgodzisz się na jedną z moich propozycji. Harry jedzie na leczenie lub Harry jedzie na leczenie.
- Lub.
- Wymieniłem aż dwie.
- Nie pozwolę zabrać nigdzie Harry'ego.
- Czyli idiotka z ciebie.
- Dzięki.
- Podziękuj jak cię znów uderzy.
- Uderzy czy nie. Co za różnica.
- Nie osłabiaj mnie. Taka że jeśli jesteś jego żoną, chociaż moim zdaniem to ci trochę brakuje do tego, to nie ma prawa cię uderzyć.
- Może powiedz to jemu, a nie mnie.
- Chwila, chwila Summer. To ty powiedziałaś że nigdzie go nie puścisz.
- Bo myślę o Darcy. Porozmawiaj z nim.
- Jeszcze jedno. Jak by tam pojechał to zamieszkałabyś z nami.
- A co powiem Darcy ? " Twój tatuś mnie bije i wysłałam go na leczenie " ?
- Nie. - popatrzyłem na nią głupio. - Pracuje. - wziąłem śniadanie, otworzyłem drzwi, podałem talerze Harry’emu i zamknąłem drzwi. - To dobre wyjście.
- Spróbuj z nim pogadać na spokojnie. Może zrozumie.
- Nie zrozumie. Ciota jest. Myśli że jak w gangu jest to i w domu może rządzić
- Proszę spróbuj.. - szepnęła prawie płacząc.
- Summer spróbuje. Ale jedną rzecz musisz mi obiecać .
- Jaką ?
- Samoobrona dla kobiet.
- Przestań Louis. Dobrze wiesz, że umiem się bić.
- Ale tak. Bardziej .
- Nie uderzę go. Nie umiem.
- A on ciebie umie.
- Ale ja go kocham.
- I wyszło że on ciebie nie. Patrz do czego doszliśmy - wyszedłem z kuchni.
Harry bawił się z Darcy w salonie.
- Styles.
- Hmm ? - spojrzał na mnie.
- Kazanie Ci będę robił.
- Super. - Głaskał delikatnie Darcy po policzkach.
- Z łaski swojej dziecko oddaj matce.
- Darcy jest moim dzieckiem i jej miejsce jest przy mnie.
Wziąłem Darcy, zaniosłem Summer i wróciłem.
- A co to było ? - spojrzał na mnie jak na debila.
- Siad. - popchnąłem go na krzesło.

29 komentarzy:

  1. harry jesteś debilem a lou słodki jest z harrym o summer jest smutno ale fajnie się to. czyta

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ale jak Harry poniża Sumi jakby co najmniej psem była to już dobrze?
      Jezu Lou weź mu napierdol a nie w kazania się bawisz xd /K

      Usuń
  3. Hhahahhah genialny i Hazza powinien iść na leczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ojej Harry przeginać zaczyna noo...
    kurcze..
    oby Louisowi udało się to jakoś normalnie załatwić...
    super część
    czekam na nexta <3
    Mrs.Horan

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepsze <3 A Harry to chuj i tyle ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. Julia Tomlinson1 czerwca 2014 15:58

    Zajebisty rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oby Styles się ogarnął. Kocham go, ale bym mu chętnie przywaliła. Mercedes by mogła trochę wyluzować i w ogóle. Czekam na NN.
    Buziaki
    Selinka :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie podoba mi się to, że jest w tym opowiadaniu tyle Harry'ego i Summer. Miało być o Mercy i Louise.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uuuu Louis sie wkurzyl... Czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  10. Harry, ty psycholu!!! Loui pokaż mu!! Kocham <3 <3 Czekam nn :** :))

    OdpowiedzUsuń
  11. https://www.youtube.com/watch?v=ZqQrN-XbzJA

    OdpowiedzUsuń
  12. suuuuuuuuuuuuuuper!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej wróciłaś! Rozdział zajebisty <3

    OdpowiedzUsuń
  14. nareszcie <3
    świetny rozdział, czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. mam nadzieje ze Louis w końcu go pobije
    albo ktokolwiek
    ale Louis najlepiej

    OdpowiedzUsuń
  16. Wow dzisiaj wszystko przeczytałam i się zakochałam! :* Super pomysł na bloga i wgl awww nie wiem co powiedzieć <3 Czekam na szybkiego next xxAda

    OdpowiedzUsuń
  17. Tęskniłam! xoxo/M.

    OdpowiedzUsuń
  18. Super, czekam na kolejny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  19. cudowny idealny wspaniały boski ekscytujący jedyny w swoim rodzaju ten blog uwielbiam najbardziej ze wszystkich waszych. jestem ciekawa co bedzie dalej

    OdpowiedzUsuń