- Chciałbym. Summer załatwiła z dyrektorką to, że Mercedes będzie z Tobą.
- Po co mi ta dzi ...El tu?
- Zabiła dziecko..
- SŁUCHAM?!
- Twoje dziecko..
- Jakie kurwa dziecko? Ja dziecka nie miałem.
- Louis zaraz po tym ja od niej odszedłeś trafiłeś tutaj. Nic Ci nie powiedziałem, bo ona mnie błagała, żebym tego nie robił. Zamordowała je..
- Harry, ja z nią nie sypiałem więc to nie moje dziecko ale to co zrobiła...Jezu.
- Powiedziała mi, że był Twoim synem.
- Ona dużo rzeczy mówi. - mruknąłem. - Boże własne dziecko zabić.
- Zabierz Mercedes do siebie. Ona zaraz tu będzie. - Zabraliśmy się za przenoszenie jej rzeczy. Ledwo skończyliśmy kiedy zostaliśmy zamknięci. Wszystkie cele zostały.
- Tylko spokojnie.. - mruknął Harry. Wieczorem pojawiła się El. Nawet nie patrzyłem na nią. Przytulałem Mercy,która była odwrócona do ściany.
- Louis to Ty ? - usłyszałem ten głos.. Ten pierdolony głos. Nie odwróciłem się. Będę sukę ignorować.
- Spójrz na mnie. - Nie spojrzałem. Całowałem Mercedes we włosy. Zasypiała.
- Spójrz, bo ona ucierpi. - Tego już za wiele.
- Zaraz ty ucierpisz. - wstałem, gdy mała spala. No złapałem ją przez kraty za włosy. Kurwa.. ale się zmieniła. Jęknęła z bólu. Byłem bliski, żeby przypierdolić jej głową o te kraty.
- Zrobiłam to, żeby być blisko Ciebie.. - już chciałem jej pierdolnąć, ale przypomniałem sobie, że grozi mi izolatka, a Mercy z nią nie zostawię. Nie słuchałem jej. Ona jest chora psychicznie. Postaram się, aby to sprawdzili.
- Zrobiłam to, żeby być blisko Ciebie.. - już chciałem jej pierdolnąć, ale przypomniałem sobie, że grozi mi izolatka, a Mercy z nią nie zostawię. Nie słuchałem jej. Ona jest chora psychicznie. Postaram się, aby to sprawdzili.
- Przepraszam.. - uwolniła się z mojego uścisku i położyła na łóżku. Odsunąłem je z daleka ode mnie i Mercy. Z powrotem objąłem moją królewnę. Gładziłem ją po ramionach. Nie pozwolę jej skrzywdzić.
- Louis ? - szepnęła cicho Mercy.
- Śpij.
- Śpij.
- Zimno mi.. - przysunęła się bliżej mnie. Okryłem ją kocami.
- Boje się jej.. - szepnęła cicho.
- Ciii.
- Obronisz mnie ?
- Zawsze. - cmoknęła mnie szybko w usta i znów się położyła. Przez całą noc nie spałem. Chciałem wyjść stąd jak najszybciej. Mercy wstała niedługo przed śniadaniem. Rzuciłem Eleanor ukradkowe spojrzenie. Wcześniej była u niej Summer. W końcu.. przyjaźniły się. Chociaż dla mnie to nienormalne. Ona jest pojebana. Poszliśmy na stołówkę. Trzymałem mocno rękę Mercy. Każ mi a ja i tak nie puszczę.
- Louis, a zjesz ?
- No. - pocałowała mnie krótko i uśmiechnęła się. Usiedliśmy przy stole. Mercedes poszła po jedzenie, a ja obserwowałem Eleanor. Wbijała tępy wzrok w ścianę.
- Smacznego Lou.. - podała mi moje jedzenie.- Ow...no dobra. - Uśmiechnęła się i zajęła swoim posiłkiem. Od kiedy jest tutaj El jest dla mnie jakaś zimna. Może w ogóle ograniczymy się do" tak, nie, dzięki"
- Louis jaki apetyt. - Harry stanął przy naszym stoliku.
- Zaraz ta papka wyląduje na twoim ubraniu. - Zaśmiał się i odszedł. Jak tylko stąd wyjdę to mu przyjebie.
- Debil - wywróciłem oczami.
- Martwi się. - powiedziała cicho i wzięła do rąk kubek z herbatą.
- A ty o co zła chodzisz?
- Nie jestem zła.
- Smutna, nie wiem ?
- Boje się jej..
- Przestań, nic ci nie zrobi. Obiecuje.
- Boje się, że ona mi Cie zabierze.
- Oto się nie bój. Zamordowała własne dziecko.
- Ale suka.
- Zgodzę się z tobą.
- Mam ochotę jej przyjebać.
- Ty siedź i nic nie rób.
- A niby czemu ? Ty możesz wszystkich bić, a ja nie ?
- Bo ty... no weź.
- No co ?
- Po prostu nie.
- Martwisz się ?
- Tak. - Uśmiechnęła się i pocałowała mnie krótko. Oddałem pocałunek z przyjemnością. Jej drobna dłoń zacisnęła się na moim udzie.
- Chodź, wracamy.
- Dobrze. - Wziąłem ją za rękę i wróciliśmy do celi. Idąc obok Harry'ego zastanawiałem się czy już mu nie przypierdolić. Nazbiera mu się w końcu. Zaprowadziłem Mercedes do celi i położyłem się na pryczy, a ona zaparzała sobie coś do picia. - Chcę stąd wyjść.
- Ja też.
- Harry !
- No ? - stanął przy kratach.
- Kiedy wcielisz swój plan ?
- Nie mój plan. To plan Summi. Wasi prawnicy szykują się do rozprawy, która jest za tydzień.
- Aa rozumiem. Wszystko pojmuję.
- Summer jest lepsza niż sądziłem. Ja chciałem Was wyciągnąć, a ona Was uniewinni.
- Kochana Sunny. Aaa wamp przyszedł. Bu! - zobaczyłem Eleanor w swojej celi. Upiorna.
- Daj sobie spokój Louis. Ona wystarczająco cierpi. - warknął na mnie Harry.
- Ona cierpi? Jak ona cierpi to ja noszę habit. Jest niezrównoważona psychicznie, a gdyby tak z rozpaczy zabiła ci Darcy ?
- Przestań tak mówić Tomlinson. - warknął na mnie i odszedł.
- Będę sobie mówił co będę chciał. W najgorszym wypadku zacznę śpiewać. Czemu by nie.- powiedziałem chyba do siebie. To co zobaczyłem chwilę później przyprawiło mnie o mdłości. Mercedes podała Eleanor kubek z gorącym napojem.
- Błagam wiadro będę rzygać. - El wróciła na swoje łóżko, a Mercy usiadła na swoim.
- Co ty odwalasz? Dokarmiasz pojebanych? No chyba że jej coś tam dosypałaś.
- Nic jej nie dosypałam. Po prostu mi jej szkoda.
- Niby czemu ?!
- Widziałeś jej ręce ?! Są całe pocięte !
- Dziecko. Zabiła dziecko. Dziecko jest bezbronne.
- Nigdy tego nie zrozumiesz. Jesteś zbyt ograniczony.
- To ty nie zrozumiesz. Dla takiego człowieka nie ma litości. Niech się tnie. Jej sprawa. I tak nie pozbędzie się wyrzutów sumienia bo zabiła WŁASNE DZIECKO. Pod sercem nosisz je 9 miesięcy a potem Kurwa zajebiesz nożem .
- Masz rację. Nie rozumiem bo nie mogę mieć dzieci.- ale dojebałeś Tommo.
- Faktycznie masz porównanie. Tym bardziej. Ona może a co zrobiła?
- To co uważała za słuszne.
- To dziecko zrujnowało nas Louis. Dlatego to zrobiłam. - zignorowałem Eleanor.
- Czy ty słyszysz co ty mówisz? - popatrzyłem na Mercy. - Rozum ci odjelo?! Jak można.powiedzieć że zabixie bezbronnego dziecka jest według kogoś.słuszne. ona ma nasrane w głowie i pierdoli. Nigdy więcej jej nie broń. Nie zasługuje na to. - wstałem z łóżka. Harry otworzył mi cele. Mercedes zwinęła się w kłębek na łóżku i pewnie rozpłakała. Nie miałem siły. Chciałem ją pocieszyć, ale byłem za bardzo wkurwiony. Wyszedłem z Harrym na spacerniak.
- Co z Tobą Louis ?!
- Ze mną? To wy współczujecie tej suce.
- Jest chora psychicznie.
- Wiem.
- To nie jest powód do żartów.
- Ani do współczucia. - Wywrócił oczami, ale nic nie powiedział. Poszedłem do krzaków i pochyliłem się.
- Co ty robisz idioto ?
- Rzygam kretynie.
- Jesteś głupi.
- Powiedziałeś ty.
- Ja.
- Jeszcze głupszy.
- Od Ciebie ? Nie da się. Mercedes dowie się, że wyrzygałeś obiad.
- Coś mi winien jesteś.
- Niby co ?
- Co wczoraj chciałeś zrobić ?
- Wyciągam Cie z więzienia pajacu. Powinno wystarczyć.
- Sam mnie tu wpakowałeś baranie.
- Dlatego teraz Cie wyciągam. Doceń też to, że ryzykuję bezpieczeństwo Summi.
- Którą zdradziłeś i pobiłeś.
- Skończ już z tym.
- Nie mów jej.
- Niby czemu ?
- Proszę.
- Czemu ją okłamujesz ?
- Nie okłamuję. Nie mówię.
- Bo ? czemu nie doceniasz tego jak ona się martwi ?
- Doceniam. Popatrz na mnie, potem na siebie i poznasz odpowiedź. Jestem gruby.
- Ty ? Jesteś chyba nienormalny. Jesteś chudszy ode mnie
- Gdzie ?
- Wszędzie.
- Ty jesteś chudy.
- Powiedziałem Ci coś. Wyjdziesz stąd, zaczniemy chodzić na siłownię.
- Ja chcę schudnąć a nie zrobić rzeźbę.
- Louis jeżeli nie będziesz jadł to cie stąd nie wyciągniemy.
- No ale..
- Ale co ?
- No dobra.
- Wracaj do celi. - zaprowadził mnie tam.
- Jeszcze się nie na wdychałem.
- Trudno. Dyrka się przysapie.
- Dobra. - zamknął nas. Mercy nadal leżała na łóżku. Usiadłem i pogłaskałem jej włosy. Spojrzała na mnie zapłakana.
- Już cii...
- Jesteś taki nieczuły.
- Dla niej tak.
- Dla mnie też.
- Zdenerwowałem się, że popierasz to co robi. Gdybyś urodziła dziecko, potrafiłabyś je zabić?
- Przestań tak do mnie mówić ! Dobrze wiesz, że nie mogę ich mieć ! Po co cały czas przypominasz !
- Zobaczymy..
- Nikomu nie pozwolę się dotknąć. Nigdy.
- Wiem, wiem. Ale nie o tym myślałem. - zwinęła się w kłębek.
- To nie wyjdzie.. - powiedziała cicho.
- Co nie wyjdzie ?
- My..
nie!!!! :\ oni muszą byc szczeliwy itp. ♥ ale Elka -_- też bym jej nie okazałą współczucia :D czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze po prostu genialny. Nie mam słów. Uwielbiam tego bloga i tyle !
OdpowiedzUsuńBuziaki
Selinka :*
Elka suka. Nie lubię jej. Rozdział zajebisty <33
OdpowiedzUsuńZajebiaszczy *.* Tylko El przegięła -.- No i trochę Mercy mnie wkurza tą swoją bezradnością ;/ No dobra to do następnego :))
OdpowiedzUsuńcuuudo *-*
OdpowiedzUsuńCudowny *_* El trochę przegięła ://
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ; *
Dzięki tobie zaczynam wierzyć w Larrego <3 zajebiste *___________*
OdpowiedzUsuńsuper;)
OdpowiedzUsuńCześć jestem nową fanką ale czytałam wszystkie rozdziały i nigdy mnie nie zawiodłaś. Jak zwykle super ja dopiero zaczynam ale zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńrozdział genialny...
OdpowiedzUsuńczekam na next
Zajebisty rozdział. Ciekawe dlaczego Eleonor zabiła swoje dziecko? Czekam na kolejny rozdział, oby był jak najszybciej. Do następnego;)
OdpowiedzUsuńHola, hola! Co to miało być to na końcu!? Jak to im nie wyjdzie!? Błagam cię nie pisz takich rzeczy, bo na zawał zejdę. Pisz szybko następny i weny życzę :D.
OdpowiedzUsuńpodzielam opinię przedmówców :*
OdpowiedzUsuńcudoooooooooooo <33333
OdpowiedzUsuńnie nie nie nie nie nie...!!!! nie zgadzam się!
OdpowiedzUsuńMercedes co ty mówisz...
jak to.... nie nie nie to nie możliwe... niech ona tak nie mówi... błagam niech wszystko znowu się ułoży....
część cudna <3
czekam na nexta :D jesteś kochana
Mrs.Horan
LOL El aka psuchopata xd. Genialny ale oni muszą być razem koniec kropka !!!"
OdpowiedzUsuńCudo ♥♥♥
OdpowiedzUsuńCzekaj,Czekaj...co kurwa?!?!
OdpowiedzUsuńJa trochę współczuję El, ale zabić własne dziecko?! Mam takie odczucia jak Lou.
OdpowiedzUsuń:O ołł *.* świetny *.*
OdpowiedzUsuńczekam nn
o nie jak to?! masakra to nie moze sie tak skonczyc:(....
OdpowiedzUsuńDodaj dziś next prosze ! <3
OdpowiedzUsuńCudowny <33
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny . :)
Boski kocham..! ;* *.*
OdpowiedzUsuńbombowy rożdział co9 za emocje i ta psychiczna eleanor dobre czekam na następny
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńA ciebie głowa boli dziewczyno ?
OdpowiedzUsuńJesteście dla siebie stworzeni !!!
czekam na kolejny rozdział
NEXT <3
OdpowiedzUsuńmega zapraszam do mnie dopiero zaczynam ale chyba bedzie fajnie :) http://blogonedirectionneverforget.blogspot.com/2014/04/poznanie.html
OdpowiedzUsuńszczerze to dziwię się, że robicie z Eleanor taką psychopatkę(?) , myślałam, że ją lubisz Monika... wiem, to tylko fanfiction.
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, mam nadzieję, że się nie rozstaną...
Nie, nie nie nie. Oni muszą być razem.
OdpowiedzUsuńJak Elenor mogła zabić własne dziecko?! Boziu!
Czekam na nn :*
Buziaki:*
A.
Pomysł z El boski !! naprawde boski . Uwielbiam El ale taka rola tez jest fajna :D
OdpowiedzUsuńMercy biedna Lou ją jeszcze przekona a i ona powinna go opierdolic za to ze znowu wyrzyguje xd
Kocham ten ff
Kocham to! /M.
OdpowiedzUsuńDalej <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń~D.
Next <3 !
OdpowiedzUsuńŚwietne. Dajesz next
OdpowiedzUsuńoj :c <3
OdpowiedzUsuńKocham to *_* kiedy planujesz next na tym i na irresisteble ?? Chyba tak sie pisze :p
OdpowiedzUsuń