- Czy jak znajdę pracę i będę miała pieniądze to będę mogła coś pozmieniać ? Kupić jakieś kwiaty, zasłony, dywany ?
- Po pierwsze rób co chcesz, po drugie nie musisz mieć pracy.
- Jak to nie ? Muszę..
- Nie musisz. - przykryłem ją kołdrą i pocałowałem w czoło. - Mamy pieniądze. Ale wiesz. Jak chcesz studiować, pracować czy cokolwiek to masz do tego prawo. Spij dobranoc. - zgasiłem światło i poszedłem do drzwi.
- A gdzie idziesz ?
- Na dół. Chcę żeby ci było wygodnie.
- Chodź tu.. Nie chcę spać sama. Będę się bała. - Przebrałem się i położyłem obok niej. Po chwili zasnęła. Ja za nią. Rano obudziłem się pierwszy. Ubrany w jeansy zszedłem na dół. Wziąłem jabłko i usiadłem przed komputerem. Musiałem wykonać przelew. Wybrałem dom dziecka i dużą kwotę. Usłyszałem pukanie do drzwi. Nacisnąłem enter i jedząc owoc poszedłem do holu. Wyjrzałem przez okno. Naczelnik policji. Co on tutaj robi ?
- Dobry - otworzyłem mu.
- Panie Tomlinson. - skinął głową.
- Skąd ta miła wizyta?
- Chcieliśmy prosić, aby wrócił pan w szeregi policji. - Zakrztusiłem się jabłkiem.
- Słucham?
- Jest pan niewinny. Był pan jednym z naszych najlepszych ludzi. Chcemy, żeby pan wrócił.
- Zastanowię się. Dzięki za pamięć.
- Czekamy na wiadomość z Pana strony. - zasalutował i odszedł.
- Zajebiście - poszedłem do kuchni i zrobiłem śniadanie Mercedes.
- Louis.. - zbiegła przerażona na dół.
- Słucham?
- Widziałam policję pod domem..
- Proponowali mi pracę.
- Przestraszyłam się.. - przytuliła się do mnie. Objąłem ją i pocałowałem we włosy. Posadziłem dziewczynę na krześle i podałem śniadanie.
- Dziękuję. Jadłeś ?
- Jadłem.
- A co ?
- Jabłko. - Zbeształa mnie wzrokiem. - Ale coś zjadłem. Zajęty byłem.
- Tylko się nie przejedz. Dzisiaj zrobię obiad i masz go zjeść. Co robiłeś ?
- Przelewy.
- Summer jest taka fajna. I dziewczynka jest cudowna.
- Tak to prawda. - posprzątałem. - Dobra idziemy na zakupy. Znaczy ty idziesz.
- A ty ?
- Ja pojadę z autem na przegląd.
- Ty i to Twoje auto..
- Trzymaj - rzuciłem jej kartę.
- Głupio mi tak..
- Przestań. - pocałowałem ją. - Co tam chcesz to sobie kupuj.
- Nic nie potrzebuję.. - oddała mi kartę
- Weź to. - oddałem jej. - Cokolwiek jak będzie trzeba to w razie czego masz. Mówiłaś o kwiatach, dywanach itd. Nie chcesz ?
- Powinniśmy wybrać to razem..
- Mogę z tobą iść ale ja się na tym nie znam więc będę na wszystko kiwał głową.
- Nie wiesz co Ci się podoba a co nie ?
- Po prostu ważne żeby tobie się podobało.
- Możemy iść na kompromis.
- To znaczy ?
- No dogadamy się Lou.
- Ja i tak zgodzę się na wszystko. - Uśmiechnęła się i pocałowała mnie krótko. Moje słoneczko. Wziąłem ją za rękę i wyszliśmy. Rozglądała się dookoła jakby ciesząc się każdym liściem, drzewem. W końcu wreszcie była na wolności. Wzięła mnie za rękę. Pocałowałem jej dłoń. Pojechaliśmy do sklepu. Przez całą drogę trzymałem dłoń na jej kolanie. Zaparkowałem auto i dałem jej całusa w policzek. Weszliśmy do sears'a. Chodziłem za nią z białą karteczką i wypełniałem luki. Tam były napisane nazwy mebli, sprzętów i inny ozdób. Była taka przejęta tym wszystkim. Więc i ja nie mogłem marudzić.
- Patrz jakie super ! - rzuciłem się na duże poduszki.
- Pasowałyby do salonu..
- No widzisz ? Jestem geniusz. - zaśmiała się i stanęła w miejscu.
- Coo ? - przyciągnąłem ją.
- Zobacz jakie ładne..- pokazała mi mebelki do pokoju dla dziecka.
- Tak, śliczne. Kiedyś jakieś wybierzemy. - Nic już nie powiedziała. wybrała pełno jakiś roślinek i tyle.
- To wszystko?
- Dywany wybraliśmy, zasłony i firanki też. Rośliny są. Wszystko.
- To teraz jedziemy po ubrania.
- Ja nic nie potrzebuję Louis..
- Nie masz ubrań kochanie.
- Mam. Tylko w swoim starym mieszkaniu.
- I na pewno nie chcesz nowych ?
- Nie chcę, żebyś wydawał na mnie swoje pieniądze.
- Co moje to i twoje.
- Przestań. Nie chcę być takim pasożytem.
- Nie jesteś żadnym pasożytem i shh - pocałowałem ją czule w usta.
- Ciężko pracowałeś na wszystko co masz.
- I chcę to dzielić z tobą.
- Ale..
- Ale nie dyskutuj ze mną. Co moje to i twoje i masz to zapamiętać. Tylko ten jakbyś chciała prowadzić Juniora to błagam ostrożnie.
- Nie mogę prowadzić samochodu Louis.
- Nie masz prawa jazda. Okay.
- Po pierwsze. Po drugie jestem "niepoczytalna "
- Ale to niedługo zostanie zmienione. Chodź na lody - pojechaliśmy na jakiś deser i do Summer. Przecież obiecałem Darcy.
- Wujcio ! - dziewczynka ruszyła w moją stronę, ale potknęła się o własne nóżki. Najlepsze było to, że upadła, powiedziała bam, zaśmiała się i pobiegła dalej. Wziąłem ją na ręce i podrzuciłem.
- Cześć.- Summi wyszła z kuchni.
- Hej. - Mercy się z nią przywitała.
- Aaa zjem Cie. - wycałowałem malutką.
- Wujcio nie jedz ! Tatuś będzie tęsknił ! - śmiała się słodko.
- Patrz Mercy do ciebie przyszła.
- Ceść Melcy ! - pomachała jej i wyciągnęła rączki. Podałem ją na ręce dziewczyny. Spojrzałem na Summer. Coś jej jest.
- Pójdziecie na huśtawkę? - spytałem przenosząc wzrok na Mercy.
- Pewnie. - wzięła dziewczynkę i wyszły.
- I co jest ? Gdzie patrol 24/7 ?
- Harry jest w pracy. Nic. - jest lato, a ona ma bluzkę z długim rękawem.
- Zła odpowiedź.
- Napijesz się czegoś ? - unikała mojego wzroku.
- Siadaj - posadziłem ją na sofie. - W tej chwili masz mi powiedzieć co się stało.
- Kto Ci powiedział, że coś się stało ?
- Oczy mam i widzę. Mów, jezu no.
- Wkurzył się o to, że Darcy znalazła się obok Zayna. Zrobił awanturę. Nic więcej.
- Pozwól - zdjąłem z niej bluzkę, została w podkoszulku.
- Zadowolony ? - splotła ręce na piersi ukrywając przedramiona dłońmi.
- Widzę jego awantury. Wiesz co Summer? Nie będę ci już współczuć. Nie ma czego. Rób co chcesz dziewczyno. Ja ci powiedziałem jedno. On może się wyleczyć, ale wy swoje. nie ma sprawy - wyszedłem do ogrodu. Akurat Harry podjechał pod dom. Wysiadł z samochodu. Ciul ma podbite oko. Ciekaw byłem czy to jeszcze ja po wczorajszym. Podszedł do mnie. Miał też rozwaloną wargę. To nie ja.
Gwizdnąłem. Ktoś się postarał. I bardzo dobrze. Ja się do niego nie odezwę.
- Daaaarcy chodź tu. - podbiegła do mnie. Wziąłem ją na ręce kiedy się śmiała.
- Louis.. - powiedział cicho Harry. Popatrzyłem na niego i z powrotem zająłem się małą.
- Możemy pogadać ?
- Raczej ja mam słuchać twojego monologu. Mów, mów.
- Nie przy dziecku. - Mercedes ją zabrała do Summer. Oparłem się o drzewo.
- Nie mam siły.. Chcę zniknąć. Nie chcę, żeby ona więcej przeze mnie cierpiała.. Wczoraj mnie pobiła..
- Summer! Jesteś moje guru! - krzyknąłem do niej i potem znów na niego spojrzałem. - Jak nie chcesz to idź na leczenie.
- Połamała mi żebra. Wykrzyczała mi prosto w twarz wszystko co jej zrobiłem. Nie było jej w domu przez całą noc, a ja nie mogłem nic zrobić.
- Bardzo dobrze zrobiła Harry. Po pierwsze traktujesz ją jak psa. Summer to, Summer tam to.Tego ci nie wolno i dlatego dostaniesz po dupie bo swojego pana nie słuchałaś.
- Nasze małżeństwo zawsze takie było. Ona robiła to czego ja chciałem bo to ja jestem tutaj facetem Louis.
- Nie masz prawa jej rozkazywać Harry - odparłem. - Też jestem facetem, ale nie traktuje Mercedes jak pracownika. Nie wyobrażam sobie, abym powiedział do niej Tego ci nie wolno, bo mi się to nie podoba.
- Nie chcę, żeby Zayn się do niej zbliżał po tym jak ją pocałował..
- Matko...Dobra, wszystko rozumiem. Ale to jest nasz przyjaciel. To był błąd.
- I moja żona wiesz ? Jak ty byś się poczuł gdybym ja pocałował Mercedes ? Ona odpychałaby mnie,a ja siłą wsadziłbym jej język do gardła ?
- Wkurwiłbym się, ale to bym ci jeszcze wybaczył. Gorzej z tym jakbyś ją uderzył.
- A gdybym groził ci, że zgwałcę Twoją żonę i zabiorę dziecko ?
- Prawdopodobnie jesteś do tego zdolny, ale ja bym cię zabił.
- On mi to powiedział. Chciał tknąć moją Baby.
- On był naćpany.
- Bez Ciebie wszystko się zjebało. Cały gang. Nasza przyjaźń. Wszystko. Nawet związek Liama z Danielle.
Gwizdnąłem. Ktoś się postarał. I bardzo dobrze. Ja się do niego nie odezwę.
- Daaaarcy chodź tu. - podbiegła do mnie. Wziąłem ją na ręce kiedy się śmiała.
- Louis.. - powiedział cicho Harry. Popatrzyłem na niego i z powrotem zająłem się małą.
- Możemy pogadać ?
- Raczej ja mam słuchać twojego monologu. Mów, mów.
- Nie przy dziecku. - Mercedes ją zabrała do Summer. Oparłem się o drzewo.
- Nie mam siły.. Chcę zniknąć. Nie chcę, żeby ona więcej przeze mnie cierpiała.. Wczoraj mnie pobiła..
- Summer! Jesteś moje guru! - krzyknąłem do niej i potem znów na niego spojrzałem. - Jak nie chcesz to idź na leczenie.
- Połamała mi żebra. Wykrzyczała mi prosto w twarz wszystko co jej zrobiłem. Nie było jej w domu przez całą noc, a ja nie mogłem nic zrobić.
- Bardzo dobrze zrobiła Harry. Po pierwsze traktujesz ją jak psa. Summer to, Summer tam to.Tego ci nie wolno i dlatego dostaniesz po dupie bo swojego pana nie słuchałaś.
- Nasze małżeństwo zawsze takie było. Ona robiła to czego ja chciałem bo to ja jestem tutaj facetem Louis.
- Nie masz prawa jej rozkazywać Harry - odparłem. - Też jestem facetem, ale nie traktuje Mercedes jak pracownika. Nie wyobrażam sobie, abym powiedział do niej Tego ci nie wolno, bo mi się to nie podoba.
- Nie chcę, żeby Zayn się do niej zbliżał po tym jak ją pocałował..
- Matko...Dobra, wszystko rozumiem. Ale to jest nasz przyjaciel. To był błąd.
- I moja żona wiesz ? Jak ty byś się poczuł gdybym ja pocałował Mercedes ? Ona odpychałaby mnie,a ja siłą wsadziłbym jej język do gardła ?
- Wkurwiłbym się, ale to bym ci jeszcze wybaczył. Gorzej z tym jakbyś ją uderzył.
- A gdybym groził ci, że zgwałcę Twoją żonę i zabiorę dziecko ?
- Prawdopodobnie jesteś do tego zdolny, ale ja bym cię zabił.
- On mi to powiedział. Chciał tknąć moją Baby.
- On był naćpany.
- Bez Ciebie wszystko się zjebało. Cały gang. Nasza przyjaźń. Wszystko. Nawet związek Liama z Danielle.
ZAJEBISTYYYY CZEKAM NA NEXTA <33
OdpowiedzUsuńPIERWSZAA!!! PIERWSZY RAZ JESTEM PIERWSZA HAHA PODJARA <33
UsuńDruga!!
OdpowiedzUsuńZajebi@@@@ dawaj nextaaaaa
Boskie xd
OdpowiedzUsuńsuper;)
OdpowiedzUsuńCudny :**
OdpowiedzUsuńuuuuuuuuuu mocno
OdpowiedzUsuńo wow! genialny rozdział... brak mi słów... Mercy mogłaby troszeczkę... wyluzować? nie wiem jak to nazwać...
OdpowiedzUsuńrozdział jest genialny a Harry serio powinien coś zrobić z agresją... no nic czekam na nexta z niecierpliwością bo twoje rozdziały są genialne! <3
Mrs.Horan
Poprosze o nexsta <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny
OdpowiedzUsuńWow super. Czekam na next :***I*
OdpowiedzUsuńCudo *.*
OdpowiedzUsuńBoski..;**
OdpowiedzUsuńExtra extra extra rozdzial!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga, a rozdział jest jak zawsze zajebisty. Masz ogromny talent !
OdpowiedzUsuńBuziaki
Selinka :*
Genialny i to jak Summer pobiła Harrego lol <3<3<3
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńLoveee ♥
OdpowiedzUsuńzaje...fajny.
OdpowiedzUsuńOOOO. Popieram Lou . Sammer jesteś naszym góru !!!
cudo.
Pliss szybko next ;****
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten blog. Czytam blogi wszystkie ale ten jest najlepszy. Kocham Mercy. Summ pobiła? ciekawe xD. Hahaha xD ale jakby mu złamała żebra to by w szpitalu by był. No ten boskie
OdpowiedzUsuńSmutno mi sie zrobiło gdy Hazz powiedzial ost zdanie
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nexta! <3
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział.Czekam na kolejny rozdział,oby był jak najszybciej. Do następnego;)
OdpowiedzUsuńNexxtttt !!!!!!!!!! :))
OdpowiedzUsuńCudo ♥♥♥
OdpowiedzUsuńBoski :*
OdpowiedzUsuńAleż się porobiło. OlaBoga. Ale Lou ma rację, Hazza powinien się leczyć, i że Summer pobiła Harrego? Summer? Harrego? Jestem w szoku!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nn ;*
Buziaki :*
A.
Jeny, ale cudo ^.^ proszę next <3
OdpowiedzUsuńcudo <33
OdpowiedzUsuńWspaniałe! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć! <3 /M.
OdpowiedzUsuńKocham!! Czekam nn :** <3 <3
OdpowiedzUsuńFajny !!!! ..........................Cudo !!!
OdpowiedzUsuńBooooooski..;**
OdpowiedzUsuńKOOOOLEJNY <33
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie:
http://oneorfive-lovestory.blogspot.com/